Hmm, we wszystkim? Pociąga nas społeczeństwo, w którym ludzie boją się iść na urlopy, bo wtedy ujawni się ich nieprzydatność? Myślę, że nawet tytan pracoholizmu Gadomski poczułby się tam nieswojo. A chcemy przeszczepiać na polski grunt model japońskiej firmy, zupełnie sprzeczny z europejskim indywidualizmem, nie mówiąc o amerykańskim? To więc typowa ciekawostka, która do naszej debaty nie wnosi nic.
- W tej sprawie poczekam, aż opinia przyjdzie do mnie — tak skwitował pewien amerykański senator spór o prohibicję. Mam podobny stosunek do bitwy emerytalnej. Nie z założenia, jest mnóstwo tematów, o które jestem gotów kruszyć kopie — od Smoleńska po likwidację małych sądów. Ale w sprawach społeczno-gospodarczych polityka bywa stosunkowo najczęściej sztuką racji podzielonych.
Dziwią mnie ci, którzy mówią: nie, bo nie. Cztery lata atakowaliście Tuska, że wybiera święty spokój, a teraz Tuska ścigacie, bo go porzucił? A co w zamian? Przecież wizja odwróconej piramidy wieku nie jest wymyślona przez PO czy Gadomskiego.
Ale śmieszą mnie też liberałowie, którzy odnajdą się zawsze, kiedy ludziom trzeba coś odbierać. I najwyżej sięgną po infantylny przykład japońskich taksówkarek. Naprawdę wierzycie w 66-letnie nauczycielki czy pielęgniarki?
Ta debata nie jest zero-jedynkowa, ale kibicuję tym, którzy szukają dodatkowych recept. To może najlepszy, choć uboczny skutek tej w sumie niewesołej batalii. Jolanta Fedak słusznie przypomniała w wywiadzie dla „Faktu": trzymanie starych ludzi dłużej w pracy to odbieranie rodzinom dziadków. Walczy się ze skutkami zapaści demograficznej i zarazem ją dodatkowo generuje.