Czy uważa Pan, że państwa Europy Środkowej mają wpływ w Unii proporcjonalny do swojego potencjału?
Radosław Sikorski: Ten region Europy pierwszy raz od stuleci nie jest zdominowany przez jakieś zewnętrzne mocarstwa. I po raz pierwszy ugruntowuje swoją pozycję w polityce europejskiej. Ma pewną wspólną wrażliwość historyczną, ale także wiele wspólnych interesów. Takich jak utrzymanie NATO jako sojuszu wojskowego a nie klubu politycznego, jak utrzymanie przez jeszcze dekadę ambitnej polityki spójności UE, jak wprowadzanie polityki klimatyczno-energetycznej, którą nasze gospodarki są w stanie unieść, jak lepsza reprezentacja naszego regionu w Organizacji Narodów Zjednoczonych, gdzie utrzymuje się nadreprezentacja Europy Zachodniej – to dotyczy również innych forów międzynarodowych. W przededniu przejęcia przez Polskę przewodnictwa w Grupie Wyszehradzkiej stoją przed nami ambitne zadania. Czeskie przewodnictwo było udane. Polska w zeszłym roku przewodniczyła całej Unii Europejskiej, mieliśmy ponadto wybory parlamentarne. Teraz skupimy się w większej mierze na Wyszehradzie i naszym regionie – roczne przewodnictwo w Grupie Wyszehradzkiej oznacza także spotkania w formule Grupa Wyszehradzka Plus.
Plus inne państwa regionu?
Tak. Spotykamy się w formule plus Rumunia i Bułgaria, ale także Grupa Wyszehradzka plus Partnerstwo Wschodnie, V4 plus państwa bałtyckie, V4 plus Bałkany, w różnych konstelacjach. Jest to giętka formuła.
Jaka ma być Grupa Wyszehradzka po tym roku?