Władza w rękach mniejszości

- Im dalej na wschód, tym poprawność polityczna dociera wolniej, dlatego u nas nie rozwinęła ona jeszcze w pełni skrzydeł - mówi Wojciech Jabłoński, politolog

Publikacja: 20.09.2013 06:20

Władza w rękach mniejszości

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Po tym, jak Larry'emu Summersowi zarzucono seksistowskie poglądy, polityk ten zrezygnował z walki o fotel szefa amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Nie wystarczy, by szef banku centralnego był po prostu dobrym ekonomistą?

Wojciech Jabłoński:

Dzisiaj już nie. Od początku lat 90. w USA rozwija się tak zwana poprawność polityczna i dziś już większe znaczenie niż kompetencje ma to, jak ludzie wyglądają – ich płeć, rasa, pochodzenie, względnie to, co mówią. Przy rekrutacji na amerykańskie uniwersytety wprowadzono nawet dodatkowe punkty za pochodzenie. Oznacza to, że dostają się na nie ludzie mniej zdolni, ale poprawni politycznie.

Poprawność polityczna jest tendencją ogólnoświatową?

Nie, bo dziś żyjemy w świecie dwóch przeciwstawnych tendencji. Na półkuli północnej, inaczej mówiąc, w świecie Zachodu, panuje skrajność politycznej poprawności, ale na półkuli południowej, tudzież na kulturowym Wschodzie, jest wręcz na odwrót. Tam ci, którzy dominują od dawna, dalej wzmacniają swoją dominację. Świat idzie więc w różnych kierunkach, ale, co ciekawe, nigdzie nie widać jakiegoś modelu pośredniego. Próżno szukać kraju, gdzie panuje równowaga między tym, co można mówić, a tym, czego nie wypada, by kogoś nie urazić. Oczywiście im dalej na wschód, tym poprawność polityczna dociera wolniej, dlatego u nas nie rozwinęła ona jeszcze w pełni skrzydeł. Trudno sobie na razie wyobrazić, by prezes banku w Polsce zrezygnował, bo niestosownie się do kogoś odezwał.

Dlaczego poprawność polityczna ma tak wielkie znaczenie?

Chodzi naturalnie o władzę, a w demokracji wcale nie jest tak, że rządzi większość. Tak naprawdę rządzą małe mniejszości, które potrafią swoje zdanie jasno artykułować, mają dostęp do mediów, a co za tym idzie, do władzy. Mają one moc usuwania z życia publicznego ludzi, których zdanie kłóci się z istotnymi dla tych mniejszości kwestiami.

Świat jest więc skazany na dyktat politycznej poprawności?

Na razie na pewno tak, bo nasze elity wychowywane są przecież zgodnie z jej wartościami. Tylko że wcześniej czy później elity te się zbuntują, a wbrew temu, co sądzą optymiści, świat nie powróci wcale do równowagi sprzed ery poprawności politycznej, tylko przejdzie zapewne do drugiego ekstremum, zgodnie z zasadą „ze skrajności w skrajność".

Po tym, jak Larry'emu Summersowi zarzucono seksistowskie poglądy, polityk ten zrezygnował z walki o fotel szefa amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Nie wystarczy, by szef banku centralnego był po prostu dobrym ekonomistą?

Wojciech Jabłoński:

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Wiadomo, kto przegra wybory prezydenckie. Nie ma się z czego cieszyć
Publicystyka
Pytania o bezpieczeństwo, na które nie odpowiedzieli Trzaskowski, Mentzen i Biejat
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Brudna kampania, czyli szemrana moralność „dla dobra Polski”
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jaka Polska po wyborach?
Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi