Po tym, jak Larry'emu Summersowi zarzucono seksistowskie poglądy, polityk ten zrezygnował z walki o fotel szefa amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Nie wystarczy, by szef banku centralnego był po prostu dobrym ekonomistą?
Wojciech Jabłoński:
Dzisiaj już nie. Od początku lat 90. w USA rozwija się tak zwana poprawność polityczna i dziś już większe znaczenie niż kompetencje ma to, jak ludzie wyglądają – ich płeć, rasa, pochodzenie, względnie to, co mówią. Przy rekrutacji na amerykańskie uniwersytety wprowadzono nawet dodatkowe punkty za pochodzenie. Oznacza to, że dostają się na nie ludzie mniej zdolni, ale poprawni politycznie.
Poprawność polityczna jest tendencją ogólnoświatową?
Nie, bo dziś żyjemy w świecie dwóch przeciwstawnych tendencji. Na półkuli północnej, inaczej mówiąc, w świecie Zachodu, panuje skrajność politycznej poprawności, ale na półkuli południowej, tudzież na kulturowym Wschodzie, jest wręcz na odwrót. Tam ci, którzy dominują od dawna, dalej wzmacniają swoją dominację. Świat idzie więc w różnych kierunkach, ale, co ciekawe, nigdzie nie widać jakiegoś modelu pośredniego. Próżno szukać kraju, gdzie panuje równowaga między tym, co można mówić, a tym, czego nie wypada, by kogoś nie urazić. Oczywiście im dalej na wschód, tym poprawność polityczna dociera wolniej, dlatego u nas nie rozwinęła ona jeszcze w pełni skrzydeł. Trudno sobie na razie wyobrazić, by prezes banku w Polsce zrezygnował, bo niestosownie się do kogoś odezwał.