Na ostatnim klubie PO w Sejmie padało wiele haseł mobilizacyjnych. Posłowie zostali poproszeni m.in. o większą aktywność w mediach społecznościowych. To widać. Ich zwiększone zaangażowanie przed debatą zmobilizowała również ich stronników, którzy byli nieco rozbici po pierwszej turze przegranej przez Bronisława Komorowskiego. Nie zawsze to jednak pomaga. Wpisy posłanki Ligi Krajewskiej budzą kontrowersje, choć są zgodne z przekazem z ostatniego spotu prezydenta.
W nieoficjalnych rozmowach politycy PO nie mają jednak wątpliwości. - Jeśli prezydent nie odbije się dzięki debacie, to w drugim tygodniu kampanii można wyjechać na wakacje. Przewaga Andrzeja Dudy będzie zbyt duża - przekonywał nas w piątek jeden z posłów po serii sondaży, z których wynika, że kandydat PiS prowadzi.
Wygórowane oczekiwania to największy problem prezydenta. On musi przełamać złą passę, którą zapoczątkowała przegrana w zeszłą niedzielę i wpadki podczas spacerów po Warszawie. Duda ma jedno zadanie: nie może popełnić błędu, prezydent musi zaś wyraźnie wygrać. Ma jeden atut, bardzo ważny w takich starciach. Oczekiwania wobec niego są obniżone. To on unikał debat, a Duda jest uważany za sprawniejszego retorycznie.
Dodatkowo walkę o obniżenie oczekiwań toczą współpracownicy obu kandydatów. – Chyba lepszy jest Duda, bo on wchodzi do tych ludzi i tam jakoś obiecuje więcej. Może dlatego jest w lepszy w sensie komunikacji - mówił prezydencki minister Henryk Wujec w rozmowie z Polsatem.
Podobnie zachowują się politycy PiS. - Faworytem tej debaty jest urzędujący prezydent, z wielu powodów. Przede wszystkim ze względu zaplecza, jakim dysponuje - przekonywał z kolei Joachim Brudziński.