Dziwię się Platformie Obywatelskiej, że nie zależało jej, by w przyszłym Sejmie mieć takiego posła. A jeżeli jeszcze się okaże, że będzie najbardziej prominentną ofiarą afery podsłuchowej, wtedy do zdziwienia dodam jeszcze stwierdzenie, że to niesprawiedliwe.
Radosław Sikorski w ujawnionym przez „Wprost" nagraniu rozmowy z Jackiem Rostowskim nie namawiał – jak inni koledzy z szeroko pojętego establishmentu politycznego – do łamania konstytucji, nie załatwiał żadnych interesików ani nie domagał się przychylności fiskusa. Wypowiadał się niedyplomatycznie, to fakt, wściekał się – w czym jest trochę racji – na robienie nadmiernej łaski Amerykanom, ale polskiej dyplomacji bardzo nie zaszkodził.
Gorsze skutki miała jego późniejsza, całkiem jawna, wypowiedź dla „Politico", w której – niechcący – brutalnie rozliczył się z prowadzonej przez siebie przez siedem lat polityki wobec Rosji. Powiedział, że doskonale zdawał sobie sprawę, jaki straszny jest Kreml. Mimo to długo robił wszystko, by udowodnić, że myśli o nim jako w pełni obliczalnym cywilizowanym partnerze, któremu można spokojnie zostawić śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Zresztą o całej polityce wschodniej Sikorskiego można powiedzieć, że z upływem czasu coraz bardziej widać, jak była krótkowzroczna i nieprzemyślana. Pozostawienie Ukrainy (na której przeciągnięciu na Zachód tak nam ponoć zależało) za nową żelazną kurtyną jest tego najlepszym dowodem. Majowy szczyt Partnerstwa Wschodniego nie pozostawił jej złudzeń – nie ma co liczyć nawet w dalekiej przyszłości na członkostwo w Unii Europejskiej, a ta podsycana przez Polskę pokusa wyciągnęła Ukraińców na Majdan i doprowadziła do wywołania przez Rosję wojny.
Dużo lepiej wypadła polityka zachodnia, może nie licząc dystansowania się wobec Ameryki. Sikorski słusznie postawił na Niemcy. Z jego berlińskiego przemówienia z listopada 2011 roku, w którym nawoływał gospodarzy do przejęcia przewodnictwa w Europie, będą korzystali następcy jeszcze przez lata, nawet jeżeli krytykowali jego słowa: „mniej zaczynam się obawiać niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności". Niemcy traktują teraz Polskę jak ważnego gracza, niezależnie od tego, kto u nas rządzi. Zmienili swój stosunek do Rosji i pomagają naprawić nasze błędy na Wschodzie.