Czerwona fala - tak w amerykańskiej politologii zwykło się opisywać dużą zwyżkę mandatów dla kandydatów republikańskich nad ich demokratycznymi oponentami. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że z tym zjawiskiem mieliśmy do czynienia właśnie w tych wyborach. Najbardziej było to widoczne w odniesieniu do jednoznacznej dominacji Trumpa w stanach wahadłowych - dość powiedzieć, że były (i przyszły) prezydent USA wygrał bądź prowadzi we wszystkich z siedmiu swing states, w tym również w tych, które według sondaży miały raczej przypaść Kamali Harris. Bez wątpienia odzyskanie prezydentury jest najbardziej efektownym sukcesem GOP, ale warto przypomnieć, że po czteroletniej przerwie republikanie znów będą mieć większość w Senacie oraz są na dobrej drodze do utrzymania Izby Reprezentantów.