Najczęściej zadawane ostatnio polityczne pytanie, czyli kto wygra wybory prezydenckie w USA, jest z perspektywy Polski pytaniem źle postawionym. Bez względu na poglądy i sympatie polityczne to, kto zastąpi Joe Bidena w Białym Domu, powinno być dla nas ambiwalentne. Zdecydowanie ważniejsze wydaje się bowiem to, który z kandydatów będzie realizować politykę, jaka w największym stopniu będzie zbieżna na arenie międzynarodowej z naszymi interesami oraz polską i europejską racją stanu.
Prezydencki wyścig w USA jest obserwowany przez miliony osób na całym świecie. Nie tylko polityczni analitycy, publicyści i specjaliści roztrząsają programy polityczne obu kandydatów i wydarzenia w toku kampanii wyborczej. Także zwykli obywatele z coraz większym zainteresowaniem śledzą to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Tyle tylko, że ważny jest punkt widzenia i kontekst, w jakim jest to robione. Amerykańskie problemy z gospodarką, z jej industrializacją, inflacją, kryzysem migracyjnym, prawami reprodukcyjnymi są ważne dla Amerykanów, a nie dla Europejczyków, Chińczyków, Hindusów czy mieszkańców Półwyspu Arabskiego. Dla nas ważniejsze są kwestie polityki zagranicznej i to, w jakim kierunku nowy prezydent będzie prowadził Stany Zjednoczone, co paradoksalnie z perspektywy Amerykanina jest problemem daleko mniej istotnym. Donald Trump albo Kamala Harris stanie przed wyzwaniami, przed którymi nie musiał stawać amerykański prezydent od dekad.
Wybory prezydenckie w USA: Jakie mamy aspiracje?
Aby ustalić, kto będzie realizować politykę zbieżną z europejską i polską racją stanu, trzeba wcześniej odpowiedzieć na kilka innych pytań. Po pierwsze, powinniśmy zdefiniować, co w sferze polityki międzynarodowej leży w interesie Europy i Polski, w szczególności w kontekście wojny na Ukrainie i konfliktu na Bliskim Wschodzie. Drugim, równie istotnym pytaniem, jest kwestia naszych aspiracji jako społeczeństwa i państwa. Jest to pytanie o to, czy zależy nam na odgrywaniu bardziej istotnej roli w polityce europejskiej i międzynarodowej.
Czytaj więcej
Wybory prezydenckie w USA mogą znacząco wpłynąć na bezpieczeństwo Polski. Choć polityka zagranicz...
Polska gospodarka jest szóstą gospodarką w Europie, 20. na świecie, a w ciągu ostatnich trzech dekad większy skok cywilizacyjny wykonali tylko Chińczycy. Od dwóch lat odgrywamy kluczową rolę w wojnie w Ukrainie. Jako pierwsi wsparliśmy Ukrainę ciężkim sprzętem, takim jak czołgi, nadając przy tym kierunek i tempo pomocy militarnej, oczywiście mając świadomość własnych ograniczeń. To polscy politycy jako pierwsi pojawili się w Kijowie. To Polacy przyjęli kilka milionów uchodźców, często goszcząc ich we własnych prywatnych domach, co jest ewenementem na skalę światową. Wreszcie to nasze lotniska tworzą centralny punkt dla przyjmowania i dalszej dystrybucji pomocy humanitarnej i militarnej dla Ukrainy, tworząc dla niej niezbędne zaplecze logistyczne.