W ostatnich latach rządzący często podważali sensowność osobnej dotacji celowej, którą przeznacza się na krakowskie zabytki. Poprzednie władze zredukowały środki dla Krakowa z 40 do 30 milionów, a dyskutowano nawet nad całkowitym ich zniesieniem. Według jednego z pomysłów kwota miała być podzielona na kilka historycznych miast polskich. Szczęśliwie złożyło się tak, że bieżączka polityczna i afery taśmowe odwróciły uwagę polityków poprzedniego obozu rządzącego, obawiających się zapewne, że takim posunięciem utraciliby poparcie wielu ludzi w drugim najbardziej ludnym mieście w kraju.
Nowa ekipa wydaje się bardziej życzliwa wobec dawnej stolicy Polski. Co prawda Kraków nie może w 2016 roku liczyć na powrót do dawnej kwoty 40 milionów, ale przynajmniej nikt już nie dyskutuje na temat ograniczenia, podziału czy zniesienia funduszu. Pewnie nie ma się co dziwić. Z Krakowa pochodzi prezydent, a miasto i region mają bardzo silną reprezentację w rządzie.
Wiadomo, że każdy ma sentyment do swojej małej ojczyzny i zapewne patrzy na nią bardziej życzliwie niż na inne – nawet bardzo urokliwe – miejsca. Z drugiej strony wiadomo jednak, że Kraków ma szczególne historyczne, naukowe i kulturalne znaczenie dla całego kraju, a jego unikatowa atmosfera (chociaż może nie w sensie jakości powietrza) służy nie tylko krakowianom, ale i wszystkim Polakom.
Szkoda by było, żeby to jedyne w swoim rodzaju miasto tak szczęśliwie oszczędzone przez historię zostało pozbawione tych niewielkich w skali budżetu całego kraju środków. W końcu to nasza narodowa wizytówka. To właśnie Kraków jest najbardziej rozpoznawalnym na świecie i najchętniej odwiedzanym przez turystów polskim miastem. Fajnie, że o niego dbamy.