Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak ogłosił w mediach społecznościowych, że Niemcy powinny przekazać zestawy Patriot Ukrainie, a nie Polsce. „Po kolejnych atakach rakietowych Rosji, zwróciłem się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy. To pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo przy naszej wschodniej granicy” - napisał na Twitterze Mariusz Błaszczak.
Propozycja ta budzi kontrowersje. Dlaczego? Niemieckie Patrioty – jedna, lub dwie baterie - mogłyby wzmocnić obronę powietrzną Polski. Teraz w Polsce stacjonują dwie amerykańskie baterie Patriot. To 16 wyrzutni rakiet przechwytujących o zasięgu do 100 kilometrów. Chronią one głównie obiekty o znaczeniu wojskowym i infrastrukturę krytyczną w okolicach Rzeszowa.
Czytaj więcej
Do tej pory ataki na zachodniego sąsiada miały służyć PiS do utrzymania władzy nawet kosztem polityki zagranicznej. Teraz cena jest jeszcze wyższa: fundamentalne bezpieczeństwo kraju.
Z danych podawanych przez Bundeswehrę, na jej stronie internetowej wynika, że niemieckie zestawy Patriot mają one zasięg około 68 km i możliwość śledzenia do 50 celów jednocześnie i zwalczania do pięciu z nich. Jak podkreśla Jakub Palowski, na łamach portalu Defence24, cele mogą być zwalczane w zasięgu radaru Patriot, a więc w kącie 120 stopni. „Objęty strefą oddziaływania Patriotów obszar będzie stosunkowo dobrze chroniony przed atakiem różnych rodzajów celów powietrznych, łącznie z taktycznymi pociskami balistycznymi. Będzie to jednak stosunkowo niewielki obszar, o powierzchni 5 tys. km kwadratowych”.
W Polsce te baterie byłyby zintegrowane z systemów obrony powietrznej NATO połączonego wokół sojuszniczego Połączonego Centrum Operacji Powietrznych (CAOC) w Uedem w Niemczech. „Tam spływają dane z różnych systemów wykrywania np. AWACS. I to tam byłyby podejmowane decyzje o zwalczaniu ewentualnych zagrożeń, w koordynacji z odpowiednimi komórkami Wojska Polskiego” – dodaje Palowski. W przypadku przesunięcia ich na Ukrainę nie będzie to najpewniej możliwe.