Prof. Antoni Z. Kamiński: Rosjanie, pożyteczni idioci Pekinu

Rosja jest imperium schyłkowym. Za jej agresją na Ukrainę stoją Chiny. Bez ich wsparcia Władimir Putin nie podjąłby tego ryzyka – pisze socjolog.

Publikacja: 28.07.2022 03:00

Celem Władimira Putina jest zniszczenie ukraińskiej państwowości.

Celem Władimira Putina jest zniszczenie ukraińskiej państwowości.

Foto: ATTA KENARE / AFP

Putin zaskoczył świat, a co najmniej jego większość, napaścią na Ukrainę, do końca kłamiąc, że tego nie zamierza zrobić. A przecież wiele wskazuje, że do wojny z Zachodem szykował się od początku swych rządów. Częścią przygotowań i ich podstawą jest sojusz rosyjsko-chiński.

Ukraina zaskoczyła świat skutecznym oporem. Okazało się, że posiada stosunkowo dobrze wyszkoloną i dowodzoną armię. A przecież w szkoleniu tej armii, obok Amerykanów i Brytyjczyków, uczestniczyli też oficerowie polscy.

Czytaj więcej

Syn nie żyje, ale jest nowa łada. Jaka jest cena życia rosyjskiego żołnierza

Polacy zaskoczyli świat spontaniczną pomocą niesioną milionom uchodźców oraz poparciem wysiłku wojennego sąsiadów. Ujawnił się też dramatyczny zwrot we wzajemnym stosunku Polaków i Ukraińców. Wreszcie państwa Zachodu były w stanie przeciwstawić rosyjskiej agresji względnie zjednoczony i wspólny front, a to więcej, niż można się było do niedawna spodziewać. Skłania to do umiarkowanego optymizmu. W każdym razie po tej wojnie nic nie będzie takie jak przedtem.

Nowy początek

Dla Polski priorytetem jest niepodległość Ukrainy. By użyć formuły Adolfa Bocheńskiego, zmienia to radykalnie terytorialną konfigurację Europy Wschodniej i Środkowej, otwierając nowe możliwości ułożenia stosunków na kontynencie.

Po fortunnym zakończeniu wojny Ukraina znajdzie się w obliczu nowego początku: inne będzie jej społeczeństwo i inne jego elity. Odbudowa gospodarki i infrastruktury będzie wymagać ogromnych nakładów finansowych, których Kijów będzie musiał szukać na zewnątrz. Ich skala przerośnie nie tylko możliwości Polski: to będzie musiał być projekt euroatlantycki, włączający w jakimś stopniu wszystkie państwa Zachodu. Polska polityka wobec Ukrainy będzie musiała mieścić się w jego ramach.

Celem Władimira Putina jest zniszczenie ukraińskiej państwowości

Kryzysy polityczne o podłożu kulturowym, jakie nękają wszystkie niemal wszystkie państwa Zachodu, wpłynęły niewątpliwie na decyzję Putina o agresji na Ukrainę. Nie spodziewał się tylko, że spowoduje ona co najmniej chwilowe zwarcie szeregów. Poza państwami Europy Środkowej, z wyjątkiem Węgier, także rządy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych uznały od początku za cel swej polityki położenie kresu imperialistycznym dążeniom Rosji. W innym wypadku Moskwa pozostanie trwałym czynnikiem destabilizacji w Europie.

Francja i Niemcy oraz kilka innych państw europejskich liczyły początkowo na szybkie zakończenie wojny kosztem ustępstw terytorialnych Ukrainy. Wypadki na froncie przyniosły pewne zmiany. Berlin, przynajmniej werbalnie, zaostrzył swe stanowisko, chociaż nie towarzyszą temu czyny. Paryż wykazuje większą „elastyczność”.

Rosyjski establishment polityczny nigdy nie pogodził się z utratą Ukrainy, Białorusi ani Estonii, Litwy i Łotwy. Celem Putina jest zniszczenie ukraińskiej państwowości. Gwałci to podstawowe normy prawa międzynarodowego. Akceptacja rosyjskiej agresji musiałaby doprowadzić do rozpadu, opartego na prawie, ładu światowego. Nie jest on doskonały, ale bez niego świat znajdzie się w chaosie. Na to obecnie nie pójdzie ani Berlin, ani Paryż. Różnice celów między Anglosasami i Polakami a Niemcami i Francuzami nie są obecnie tak wielkie, jak się czasem uważa. Pytanie, jak długo wspólny front da się utrzymać?

Wielki Brat sprawdza

Wojna, jaką Rosja wypowiedziała Ukrainie, nie jest sprawą lokalną ani nawet kontynentalną, tj. ograniczoną do Europy. Nie jest to też wojna o granice rosyjskiej „strefy wpływu”, jak dowodzą niektórzy naiwni komentatorzy. Jako wyzwanie dla globalnego ładu prawnego zagraża ona podstawom międzynarodowego współżycia, w tym całemu układowi stosunków euroatlantyckich i podstawom procesu integracji europejskiej. Już widać jej globalne efekty w postaci kryzysu energetycznego w Europie, globalnego kryzysu żywnościowego, który grozi kryzysem imigracyjnym w krajach Zachodu i światowym kryzysem ekonomicznym.

W okresie zimnej wojny wiele było konfliktów zbrojnych, które USA i ZSRR prowadziły za pośrednictwem swych sojuszników. Toczyły się one na marginesie obszarów o znaczeniu strategicznym. Obecnie konkurentem USA do pozycji światowego hegemona są Chiny, a nie Rosja, która jest imperium schyłkowym. Za rosyjską agresją na Ukrainę stoi Pekin. Bez jego wsparcia Putin nie podjąłby tego ryzyka.

W sojuszu chińsko-rosyjskim Rosja jest młodszym partnerem. Walcząca w obronie swej niezależności Ukraina reprezentuje żywotny interes Zachodu; Rosja reprezentuje zaś, per procura, interes strategiczny Chin. Pekin, nie angażując się bezpośrednio w wojnę, testuje w niej militarną i moralną skłonność państw Zachodu do obrony ładu opartego na cywilizowanych zasadach. W interesie Chin jest zachowanie państwa rosyjskiego w istniejącej formie, lecz osłabionego, tj. sprowadzenie go do roli chińskiego protektoratu i ostateczne osłabienie Zachodu. Dla Chin Putin i jego poplecznicy są pożytecznymi idiotami.

Zważywszy, że hegemonia oznacza projekcję własnych rozwiązań ustrojowych na resztę świata, jest to moment krytyczny dla świata i ludzkości. Moment szczególnie groźny, jako że towarzyszy mu głęboki kryzys polityczny Zachodu. W obliczu takich zagrożeń należy szukać porozumienia, budować sojusze, dążyć do umacniania narodowych i ponadnarodowych instytucji, niezbędnych jako podstawa współpracy. Jest to czas, kiedy strategiczne myślenie i działanie państw Zachodu staje się szczególnie ważne. Odnosi się to też do Polski.

O autorze

prof. Antoni Z. Kamiński

Autor jest socjologiem z Instytutu Studiów Politycznych PAN, założycielem polskiego oddziału Transparency International

Putin zaskoczył świat, a co najmniej jego większość, napaścią na Ukrainę, do końca kłamiąc, że tego nie zamierza zrobić. A przecież wiele wskazuje, że do wojny z Zachodem szykował się od początku swych rządów. Częścią przygotowań i ich podstawą jest sojusz rosyjsko-chiński.

Ukraina zaskoczyła świat skutecznym oporem. Okazało się, że posiada stosunkowo dobrze wyszkoloną i dowodzoną armię. A przecież w szkoleniu tej armii, obok Amerykanów i Brytyjczyków, uczestniczyli też oficerowie polscy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny