Jaruzelski w wersji soft

Pytania o Wojciecha Jaruzelskiego, o ocenę jego działań i decyzji, a także postulat jego skazania nie są wyłącznie grzebaniem w przeszłości – pisze Tomasz P. Terlikowski, publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 04.03.2008 21:56 Publikacja: 04.03.2008 18:37

Jaruzelski w wersji soft

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Fakt, że Wojciech Jaruzelski nigdy nie trafił do więzienia, jego zbrodnie nie zostały osądzone, a ustrój, któremu wytrwale służył przez całe życie nie został jednoznacznie oceniony – jest jednym z najważniejszych problemów moralnych Polaków. Grzech pierworodny III Rzeczpospolitej, jakim była świadoma amnezja obejmująca wszystkie zbrodnie komunistyczne i ich sprawców, będzie pokutował przez kolejne dziesięciolecia i kształtował moralne oblicze następnych pokoleń.

Bo pytania o Wojciecha Jaruzelskiego, ocenę jego działań i decyzji, a także postulat jego skazania nie są tylko grzebaniem w przeszłości. Jednocześnie stawiamy bowiem najbardziej fundamentalne pytania o naturę sowieckiego i polskiego komunizmu, o to, czym był w swoich najgłębszych korzeniach, a zatem także o jego ocenę moralną. Mówiąc wprost – wraz z postacią Jaruzelskiego, nad którego „trudną starością” użala się dziś nie tylko jego małżonka czy postkomunistyczna „Trybuna”, ale także inne media, staje przed nami pytanie o to, czy komunizm był takim samym metafizycznym złem jak nazizm.

Fakt, że zło Jaruzelskiego mogło być – by posłużyć się cytatem z Hannah Arendt – banalne, a jego przyczyną mógł być (jak dowodził w w tekście „Cień generała” Sebastian Duda z „Newsweeka”) strach, w niczym nie umniejsza jego odpowiedzialności za śmierć górników z Wujka czy za cierpienia ludzi, na których donosił jako agent „wojskówki” w latach 40., gdy składała się ona w przeważającej części z „pełniących obowiązki Polaków” Rosjan.

Zło w tekście Dudy zostało oswojone przez wzruszające obrazki: szlacheckiego dzieciństwa, szkoły, w której Jaruzelski uczył się z poetą Tadeuszem Gajcym. Ale nie zmieniło przez to swojego charakteru. Tak jak nie zmieniły go pytania o miejsce w historii dla „odchodzącego” generała. Strach i oportunizm nie są usprawiedliwieniem wyboru służby nie tylko wrogiej ideologii, ale również wrogiemu mocarstwu. Współczucie, które zgrabnie ubiera się w szaty miłosierdzia, nie może przesłaniać już nie sprawiedliwości nawet, a po prostu prawdy o tamtych czasach i tamtych wyborach.

Generał Jaruzelski, który – od czasu do czasu – musi przeczytać o sobie kilka nieprzyjemnych słów lub stawić się na przesłuchania, ponosi zwyczajne konsekwencje życiowych wyborów. Zresztą zupełnie nieadekwatne do jego czynów.

Publiczne współczucie dla niego to policzek dla tych wszystkich, którzy byli jego i symbolizowanego przez niego systemu ofiarami. Ofiarami, o których często nikt już nie pamięta, a które – gdy IPN przygotuje gdzieś jakąś wystawę – spoglądają na nas ze zdjęć. To ich trzeba opłakiwać, to ich rodziny, które straciły ojców czy synów, trzeba przypominać.

Współczucie okazywane przez niektóre media generałowi nieprzyjemnie kontrastuje zaś z tym, jak niewiele się robi, by przypominać i promować jako wzorce osobowe ofiary komunizmu, ludzi, którzy oddali życie za to, żeby w Polsce nie rządzili – jak niegdyś barwnie rozwinął skrót PZPR Leszek Moczulski – „płatni zdrajcy, pachołki Rosji”.

Bo w ilu szkołach na lekcjach można usłyszeć o robotnikach z kopalni Wujek? Ilu polonistów czyta ostatnie listy i wiersze Barbary Sadowskiej, która rozpaczała po stracie syna Grzegorza Przemyka zabitego przez milicjantów? Jak często prosi się dzieci, by opisały opozycyjną przeszłość swoich rodziców i dziadków? Czy historia KOR, ROPCiA, komitetów prymasowskich, księdza Jerzego Popiełuszki rzeczywiście jest powszechnie obecna w naszych szkołach, mediach, w popularyzatorskich opracowaniach historycznych, które najłatwiej mogą trafić do młodzieży?

Obawiam się, że – poza chlubnymi wyjątkami – odpowiedź będzie negatywna. A to oznacza, że zamiast prawdziwych bohaterów, ich wizji historii Polski, nasze dzieci poznają wizję serwowaną im przez Wojciecha Jaruzelskiego i jego obrońców. Zamiast uczyć się o oporze Polaków (także zbrojnym) wobec komunizmu, kolejnych powstaniach i zrywach narodowych będą poznawać „dramat generała”, jego nieprzespane noce i wybór „mniejszego zła”.

W tle zaś jest im przekazywana istotna lekcja moralna, że opór wobec zła nie ma sensu, bo nikt go nie doceni, za to oportunizm, wysługiwanie się silniejszym zostanie docenione i określone jako trudne decyzje, których inni nie są w stanie zrozumieć. Miejsce heroizmu i patriotyzmu w wychowaniu zajmą konformizm i tumiwisizm. Zwieńczeniem tego procesu może zaś być uznanie Jaruzelskiego za bohatera popkultury, którego trzeba bronić przed „prawicowymi oszołomami”.

Fakt, że Wojciech Jaruzelski nigdy nie trafił do więzienia, jego zbrodnie nie zostały osądzone, a ustrój, któremu wytrwale służył przez całe życie nie został jednoznacznie oceniony – jest jednym z najważniejszych problemów moralnych Polaków. Grzech pierworodny III Rzeczpospolitej, jakim była świadoma amnezja obejmująca wszystkie zbrodnie komunistyczne i ich sprawców, będzie pokutował przez kolejne dziesięciolecia i kształtował moralne oblicze następnych pokoleń.

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości