Jednego w piątkowym starciu między Barackiem Obamą i Johnem McCainem z pewnością nie zabrakło: treści. I choć w większości była to treść odgrzewana z wcześniejszych wystąpień obu polityków i podana w średnio atrakcyjnej formie, stanowiska obu kandydatów zarysowane zostały wystarczająco wyraźnie.
Obama stwierdził, że inwazja na Irak była błędem, a całą uwagę należy przenieść na Afganistan. McCain wyjaśnił, że sukces w Iraku ma nie mniejsze znaczenie i wytknął rywalowi, że mylił się w sprawie zwiększenia liczby wojsk nad Eufratem, a także że nigdy nie był w Afganistanie. Uznał też stanowisko Obamy, iż prezydent USA powinien się spotkać z prezy- dentem Iranu, za „śmieszne i naiwne”.
Obaj byli zgodni co do potrzeby zdecydowanej reakcji na rosyjską agresję wobec Gruzji, poparli gruzińskie i ukraińskie członkostwo w NATO, a także mówili o konieczności solidarności z sojusznikami regionalnymi takimi jak Polska. McCain wytknął jednak Obamie, że jego początkowa reakcja na rosyjską inwazję była zbyt miękka.
Nieco gorzej było z odpowiedziami na pytania o kryzys finansowy: żaden z kandydatów wyraźnie nie chciał po- wiedzieć, co właściwie zamierza z tym fantem zrobić.
Pierwsze sondaże przeprowadzone wśród widzów przy- znają zwycięstwo Obamie.