[b]Rz: Z sondażu dla Krajowej Rady Sądownictwa wynika, że 37,4 proc. badanych czerpie wiedzę o funkcjonowaniu sądów między innymi z programu w TVN „Sędzia Anna Maria Wesołowska”. Czy to rzetelne źródło wiedzy?[/b]
[b]Anna Maria Wesołowska:[/b] Jeśli chodzi o wiedzę na temat rodzajów zagrożeń, karalności, czym jest dane przestępstwo, na pewno jest to dobre źródło. Na co dzień nie mamy kontaktu z tą tematyką. Staram się więc dostarczać jak najwięcej informacji z tego obszaru. Tłumaczę także procedury obowiązujące podczas rozprawy, a więc powody, dla których należy wstać, gdy sąd się do kogoś zwraca lub odwrotnie albo jakie są kary dla występujących przed sądem, dlaczego należy się odpowiednio ubrać, idąc na rozprawę.
[b]Ale program telewizyjny rządzi się innymi prawami niż prawdziwa sala sądowa.[/b] Oczywiście są pewne przekłamania. Zdarza się, że ludzie proszą mnie, abym sądziła ich sprawę, wierząc, że będzie tak szybko jak w programie. Prawdziwe sprawy sądowe, niestety, nie kończą się w tak krótkim czasie, ale miejmy nadzieję, że to jest ideał, do którego dążymy. Mimo to uważam, że taki program jest potrzebny. Nawet młodzież gimnazjalna wzoruje się na tym, co zobaczy w telewizji, przeprowadzając ćwiczenia w postaci symulacji rozprawy i wcielając się w rolę prokuratora, adwokata i sędziego.
[b]Czy te przekłamania nie wypaczają obrazu polskiego wymiaru sprawiedliwości? Szybka rozprawa i sprawiedliwy wyrok.[/b]
To jest podstawa wymiaru sprawiedliwości. Winny musi być sprawiedliwie ukarany i to jest norma. Oczywiście każdy sędzia może się pomylić i od tego jest instancja odwoławcza w przypadku prawdziwego procesu. Te wirtualne wyroki, które wydaję, nie są przez kogoś zapisane w scenariuszu. To są moje decyzje podejmowane na podstawie oceny materiału dowodowego. Nie każdy się z tymi wyrokami zgadza. Spotykam się z reakcjami ludzi, że zbyt łagodnie kogoś potraktowałam albo zbyt surowo.