Potem ogromna płachta z napisem „Śmierć garbatym nosom” zawisła na rzeszowskim stadionie. I znów – porządkowi i działacze sportowi zachowywali się, jakby go nie widzieli. [wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/05/13/zatrzymac-horde/" "target=_blank]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Antysemityzm w wyjątkowo wulgarnej formie stał się znakiem firmowym kibiców jednego z największych klubów Podkarpacia. Być może pozowanie na Aryjczyków i antyżydowskie slogany wobec piłkarskiej konkurencji to „tylko” głupota. Może to brak świadomości, że najbardziej aryjscy z Aryjczyków 70 lat temu mordowali przodków kibiców maszerujących dziś raźno pod aryjskim transparentem.
Niezależnie jednak od motywów kibiców w takich sytuacjach policja powinna działać ostro i zdecydowanie. Nie zastanawiać się nad tym, czy to tylko chore szczeniackie fascynacje, czy też już budowanie neofaszystowskiej subkultury. Winnych powinno się odnaleźć, ukarać i trzymać z dala od stadionów. Bo rasistowska ideologia to demon, którego trudno okiełznać.
Reagować powinni także sędziowie. Przepisy UEFA nie tylko do tego zachęcają, ale wręcz zalecają, aby karać za rasistowskie hasła – nawet odbieraniem punktów klubom, których kibice pozwalają sobie na takie wybryki. Gdyby poważnie stosować te zalecenia, działacze klubowi i sami piłkarze może w końcu wzięliby się za przekonywanie swoich fanów, że robią źle.
Rasizm od dawna dobrze czuje się na piłkarskich stadionach. W tłumie trudno znaleźć prowodyrów, tłumowi łatwo wskazać wroga. Tak bywa nie tylko w Rzeszowie, ale też w Rzymie, Madrycie czy Rotterdamie.