– Nie mamy już z kim walczyć – mówił niedawno w nieoficjalnej rozmowie z "Rz" bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry, pytany o walki frakcyjne w PiS. Wiele wskazuje jednak na to, że ziobryści po skutecznym wyrugowaniu z partii spin doktorów: Adama Bielana i Michała Kamińskiego, liberałów i muzealników zlekceważyli szarą eminencję PiS: Adama Lipińskiego.
Ten ostatni, cieszący się dużym zaufaniem Jarosława Kaczyńskiego, przystąpił do ostrej rozgrywki z coraz silniejszym partyjnym rywalem i celnie uderzył. Według ustaleń "Rz" to właśnie Lipiński, który odpowiada w partii za sprawy organizacyjne, stoi za decyzją prezesa PiS o powołaniu Beaty Kempy na szefową struktur świętokrzyskich. Lipiński upiekł na jednym ogniu dwie pieczenie. Po pierwsze pozbył się kojarzonej z Ziobrą posłanki z Wrocławia, zwalniając w ten sposób jedynkę na liście wyborczej dla lojalnego wobec siebie, ale słabo znanego Dawida Jackiewicza. Po drugie dzięki konfliktowi, w jaki Kempa wdała się z lokalnymi działaczami PiS, zyskał argument: "ludzie Ziobry sobie nie radzą".
Do starć Lipiński versus Ziobro dochodziło już wcześniej, m.in. rok temu, gdy lewica usunęła z TVP część dziennikarzy znanych z mocno prawicowych poglądów. Ziobryści rozpowszechniali wówczas pogłoski o nieformalnych układach Lipińskiego z postkomunistami – miał on akceptować usunięcie z telewizji m.in. Anity Gargas.