Sezon kłusowań otwarty

Siła przyciągania PO jest duża, bo partia może zaoferować pewny mandat parlamentarny lub atrakcyjne stanowisko. Dlatego transferów będzie więcej

Publikacja: 10.05.2011 20:24

Lider PO otworzył sezon kłusownictwa w innych partiach. Triumfalnie ogłosił, że upolował w Klubie SLD błyskotliwego posła Bartosza Arłukowicza, nadzieję polskiej lewicy.

Ten ostatni co prawda ostro atakował Platformę w komisji ds. afery hazardowej i zawsze twierdził, że jest politykiem lewicowym, a nie konserwatywno-liberalnym, ale jak się okazało, obu stronom to ani trochę nie przeszkadza.

 

 

PO wie, że wyborcy, którzy mogą od nich odpłynąć, skłaniają się ku głosowaniu na SLD. Przyciągnięcie szczecińskiego posła to sygnał dla nich, że najlepszych ludzi lewicy powinni szukać w Platformie, nie w Sojuszu.

Z kolei Arłukowicz od dawna szukał miejsca, z którego mógłby wystartować do Sejmu. Grzegorz Napieralski, szef SLD, nie chciał go w Szczecinie, bo bał się konkurencji, więc Arłukowicz zmuszony był poszukać sobie innej listy.

Podbieranie znanych polityków innym partiom to ulubiony sport wszystkich formacji przed wyborami. PO przejęła już od lewicy byłą komisarz europejską Danutę Hübner, która została europosłanką PO. Lewicowy minister gospodarki Jerzy Hausner został z rekomendacji PO członkiem Rady Polityki Pieniężnej, a Marek Belka – szefem NBP. Z kolei Włodzimierza Cimoszewicza rząd Tuska wystawił jako kandydata na sekretarza generalnego Rady Europy.

W 2007 r., gdy PiS i PO walczyły o władzę, obie partie też na wyścigi podbierały sobie popularne twarze. PO pozyskała pisowskiego ministra obrony Radosława Sikorskiego, a PiS wzięło na listy Macieja Płażyńskiego, jednego z założycieli PO, i Nelli Rokitę, żonę Jana Rokity, posła Platformy. Zdobycie Arłukowicza jest więc pierwszym, ale zapewne nieostatnim transferem politycznym tegorocznej kampanii. I tylko działaczom PO może być smutno, że dla lidera są mniej cenni niż uciekinierzy z innych formacji.

Lider PO otworzył sezon kłusownictwa w innych partiach. Triumfalnie ogłosił, że upolował w Klubie SLD błyskotliwego posła Bartosza Arłukowicza, nadzieję polskiej lewicy.

Ten ostatni co prawda ostro atakował Platformę w komisji ds. afery hazardowej i zawsze twierdził, że jest politykiem lewicowym, a nie konserwatywno-liberalnym, ale jak się okazało, obu stronom to ani trochę nie przeszkadza.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Marek Migalski: Wybudzanie Tuska