Bo gdyby, np. Jarosław Kaczyński powiedział coś krytycznego o kibolach demolujących stadion, przecież natychmiast rząd Tuska zmieniłby front i zaczął bronić młodych ludzi ogarniętych szlachetnymi uczuciami i emocjami sportowymi, których najwyraźniej wyobcowany ze społeczeństwa, bezdzietny kawaler, nie jest w stanie zrozumieć. Już widzę, z jaka emfazą Pani Minister do spraw zwalczania walki z korupcją - Pitera wygłasza ten tekst w Tusk Vision Network, odgarniając charakterystycznym gestem włosy i mówiąc to swoje „hahaha”, jak z podręcznika „Jak zostać aktorem w weekend”. Jak pan maturzysta Bartoszewski toczy oszalałym wzrokiem i krzyczy piskliwie, że „niektórzy to raczej o hodowli zwierząt futerkowych powinni, mówić, a nie o sporcie, yhy, yhy, yhy!!!! Do psychiatry, yhy, yhy, yhy!!!!!”
Albo weźmy poprzednią wrzutkę o Śląsku. Ot, nadarzyła się okazja, Jarosław powiedział coś o Śląsku, zatem postanowiono się straszliwie oburzyć, zażądać w związku z tym jego ustąpienia, przeprosin, spalenia go na stosie, deportacji, rozstrzelania, usunięcia z Polski, z półkuli północnej i w ogóle wszystkiego. Tak samo, jak wtedy, gdy powiedział coś o Gabonie czy „Biedronce”. Czy wtedy, gdy powiedział (czy też nie powiedział - oooo, to nawet jeszcze bardziej ich rozjuszyło!) cokolwiek innego, wszystko jedno, mechanizm jest zawsze ten sam. Ci sami, którzy kiedyś bronili nikczemnie znieważanego przez Jarosława narodu gabońskiego, a ostatnio klientów „Biedronki”, poczuli nieprzezwyciężalną potrzebę poparcia autonomii Śląska, po to tylko, żeby zrobić Jarosławowi i jego „skinom w garniturach” na złość. Nawet redaktor Meller, przestraszony swoją niedawną herezją uznał, że to świetny pretekst do odnowienia ślubów anypisowskich i powrotu na łono PO.
Oczywiście, wszyscy rozumieją, że gdyby Jarosław pochwalił Ruch Autonomii Śląska, dokładnie ci sami, którzy dzisiaj dostają spazmów i deklarują, że nigdy w życiu niczego tak nie pragnęli, jak autonomii jęczącego pod polską niewolą Śląska („wszyscy dziś jesteśmy Ślązakami!!” - autentyczny komentarz!) dostawaliby wówczas dokładnie takich samych spazmów w obronie integralności terytorialnej Polskiej Macierzy oraz pamięci o Powstańcach Śląskich, którzy zginęli w walce o przyłączenie Śląska nie do Gabonu przecież, ale do Polski właśnie. A których pamięć Prezes tak nikczemnie szarga, wspomagając separatystyczne niemieckie zakusy.
Obawiam się, że jeśli Jarosław jutro skrytykuje pomysł wypłacenia paru cwanym prawnikom z USA 65 miliardów dolców za tzw. mienie pożydowskie, rząd Tuska wprowadzi specjalne stawki VAT, sprywatyzuje szpitale i półwysep helski, byle tylko wręczyć uroczyście - na złość PiS-owi - owym prawnikom wielki czek, wraz z szarfą Orderu Orła Białego jako załącznikiem. Pani Kluzik- Rostkowska ogłosi, że przeprasza wszystkich za to, że namawiała do głosowania na Jarosława. Redaktor Wołek napisze: „Od dawna mówiłem, że faszysta, sami widzicie!”, a Dziurawy Stefan, członek prezydium Sejmu doda: „Załgany hipokryta, ćwok, ćwok!!!!” Gwoli wyjaśnienia, Dziurawy, to od 8 dziur w piersiach, które sobie wyobraził pod wpływem silnego wzburzenia po morderstwie Marka Rosiaka w Łodzi. Pomyślał, że te 8 kul było dla niego! Zszargane nerwy wicemarszałka nie wytrzymały, również Służba Marszałkowska zaniedbała dozoru i Dziurawy Stefan pobiegł ogłosić to straszne zdarzenie do wszystkich telewizji, wliczając CCTV w większych zakładach pracy i monitoring skrzyżowań ulicznych. To i tak dobrze, bo w tym stanie umysłu mógł przecież pomyśleć, że był w Dallas w limuzynie z Kennedym! Albo na wulkanie Krakatau w czasie erupcji! Na Facebooku powstanie grupa 50 tysięcy fanów hasła „Kradzione nie tuczy, wreszcie oddamy, co nie nasze. Hurra!!!!”. „Gazeta Wyborcza” obiektywnie, wypełniając misję informowania społeczeństwa o wszystkim, co istotne, poda adres strony i będzie robiła „update” kliknięć co godzinę.