Wojenko, wojenko!

Jeśli Kaczyński któregoś dnia wypowie się z uznaniem o kaszubskich haftach, skansen we Wdzydzach zostanie spalony, a „Wyborcza” napiętnuje kaszubskość jako odnogę faszyzmu

Publikacja: 16.05.2011 08:39

Wojenko, wojenko!

Foto: W Sieci Opinii

 

Ktoś to jeszcze pamięta? Ja, owszem, pamiętam, ale chyba jestem w ekskluzywnym klubie, bo znowu się udało - pan Grupiński z zadowoleniem stwierdził, że PO podskoczyło. No, i o to chodziło. A przy okazji PiS został w publicznej debacie zrównany z kibolami. Składanie tulipanów i palenie zniczy średnio się nadaje do pełnienia roli dowodu na ciągoty faszystowskie, nawet pochodnie niespecjalnie się nadają, choć, jak się kto uprze, to i tego próbuje (np. minister Nałęcz budzi się z krzykiem na ich wspomnienie, a wszystkie telewizje sumiennie to transmitują). Zatem, co robić? Cóż, podsunięto dramatyczne obrazy fruwających stadionowych krzesełek. Żeby tak jeszcze dało się wmontować Antoniego „O Strasznych Oczach” Macierewicza miotającego krzesełko, to już byłby miód, ale i tak jest nieźle.

 

Muszę przyznać, że to majstersztyk. Ekipa wręcz karykaturalnie kojarząca się z piłką, premier z autentyczną przeszłością kibola, przerzucili ten image na opozycję. Czapka z głowy! Tyle, że tu mogą przechytrzyć, bo kibole pamięć maja dobrą i są, jakby to powiedzieć, nieco zawzięci. Nie sądzę, żeby PO zdobyło w tym środowisku przesadnie dużo głosów, i by młodzi ludzie, jak kiedyś, entuzjastycznie ciągnęli jeden drugiego, by zagłosować przeciwko Kaczorom. To se uż ne wrati. Tusk zajął wreszcie całkowicie należne sobie miejsce w popkulturze, jako obiekt żartów i wyśmiewań. Przy tym, uderza przypadkowość, z jaką uczestnicy tego spektaklu wchodzą w swoje role.

 

Bo gdyby, np. Jarosław Kaczyński powiedział coś krytycznego o kibolach demolujących stadion, przecież natychmiast rząd Tuska zmieniłby front i zaczął bronić młodych ludzi ogarniętych szlachetnymi uczuciami i emocjami sportowymi, których najwyraźniej wyobcowany ze społeczeństwa, bezdzietny kawaler, nie jest w stanie zrozumieć. Już widzę, z jaka emfazą Pani Minister do spraw zwalczania walki z korupcją - Pitera wygłasza ten tekst w Tusk Vision Network, odgarniając charakterystycznym gestem włosy i mówiąc to swoje „hahaha”, jak z podręcznika „Jak zostać aktorem w weekend”. Jak pan maturzysta Bartoszewski toczy oszalałym wzrokiem i krzyczy piskliwie, że „niektórzy to raczej o hodowli zwierząt futerkowych powinni, mówić, a nie o sporcie, yhy, yhy, yhy!!!! Do psychiatry, yhy, yhy, yhy!!!!!”

 

Albo weźmy poprzednią wrzutkę o Śląsku. Ot, nadarzyła się okazja, Jarosław powiedział coś o Śląsku, zatem postanowiono się straszliwie oburzyć, zażądać w związku z tym jego ustąpienia, przeprosin, spalenia go na stosie, deportacji, rozstrzelania, usunięcia z Polski, z półkuli północnej i w ogóle wszystkiego. Tak samo, jak wtedy, gdy powiedział coś o Gabonie czy „Biedronce”. Czy wtedy, gdy powiedział (czy też nie powiedział - oooo, to nawet jeszcze bardziej ich rozjuszyło!) cokolwiek innego, wszystko jedno, mechanizm jest zawsze ten sam. Ci sami, którzy kiedyś bronili nikczemnie znieważanego przez Jarosława narodu gabońskiego, a ostatnio klientów „Biedronki”, poczuli nieprzezwyciężalną potrzebę poparcia autonomii Śląska, po to tylko, żeby zrobić Jarosławowi i jego „skinom w garniturach” na złość. Nawet redaktor Meller, przestraszony swoją niedawną herezją uznał, że to świetny pretekst do odnowienia ślubów anypisowskich i powrotu na łono PO.

Oczywiście, wszyscy rozumieją, że gdyby Jarosław pochwalił Ruch Autonomii Śląska, dokładnie ci sami, którzy dzisiaj dostają spazmów i deklarują, że nigdy w życiu niczego tak nie pragnęli, jak autonomii jęczącego pod polską niewolą Śląska („wszyscy dziś jesteśmy Ślązakami!!” - autentyczny komentarz!) dostawaliby wówczas dokładnie takich samych spazmów w obronie integralności terytorialnej Polskiej Macierzy oraz pamięci o Powstańcach Śląskich, którzy zginęli w walce o przyłączenie Śląska nie do Gabonu przecież, ale do Polski właśnie. A których pamięć Prezes tak nikczemnie szarga, wspomagając separatystyczne niemieckie zakusy.

 

Obawiam się, że jeśli Jarosław jutro skrytykuje pomysł wypłacenia paru cwanym prawnikom z USA 65 miliardów dolców za tzw. mienie pożydowskie, rząd Tuska wprowadzi specjalne stawki VAT, sprywatyzuje szpitale i półwysep helski, byle tylko wręczyć uroczyście - na złość PiS-owi - owym prawnikom wielki czek, wraz z szarfą Orderu Orła Białego jako załącznikiem. Pani Kluzik- Rostkowska  ogłosi, że przeprasza wszystkich za to, że namawiała do głosowania na Jarosława.  Redaktor Wołek napisze: „Od dawna mówiłem, że faszysta, sami widzicie!”, a Dziurawy Stefan, członek prezydium Sejmu doda: „Załgany hipokryta, ćwok, ćwok!!!!” Gwoli wyjaśnienia, Dziurawy, to od 8 dziur w piersiach, które sobie wyobraził pod wpływem silnego wzburzenia po morderstwie Marka Rosiaka w Łodzi. Pomyślał, że te 8 kul było dla niego! Zszargane nerwy wicemarszałka nie wytrzymały, również Służba Marszałkowska zaniedbała dozoru i Dziurawy Stefan pobiegł ogłosić to straszne zdarzenie do wszystkich telewizji, wliczając CCTV w większych zakładach pracy i monitoring skrzyżowań ulicznych. To i tak dobrze, bo w tym stanie umysłu mógł przecież pomyśleć, że był w Dallas w limuzynie z Kennedym! Albo na wulkanie Krakatau w czasie erupcji! Na Facebooku powstanie grupa 50 tysięcy fanów hasła „Kradzione nie tuczy, wreszcie oddamy, co nie nasze. Hurra!!!!”. „Gazeta Wyborcza” obiektywnie, wypełniając misję informowania społeczeństwa o wszystkim, co istotne, poda adres strony i będzie robiła „update” kliknięć co godzinę.

Oczywiście, jeśli Jarosław powie, że można by oddać Żydom te marne parę groszy, Polską wstrząśnie spazm oburzenia, a Graś wyliczy, ile ze te 65 miliardów, które antypolska klika Kaczyńskiego nikczemnie i zdradziecko zamierza zrabować polskim szpitalom i głodującym sierotom, można wybudować Orlików z toksyczną murawą, oraz ile za to można zakupić w „Biedronce” piłek, cukru i jabłek. Oczywiście, także i w tym przypadku pani Kluzik ogłosi, że przeprasza wszystkich za to, że namawiała do głosowania na Jarosława.  Redaktor Wołek napisze: „Od dawna mówiłem, że faszysta, sami widzicie!”, a Dziurawy Stefan, doda: „Załgany hipokryta, ćwok, ćwok!!!”

 

Jeśli Jarosław któregoś dnia wypowie się z uznaniem o kaszubskich haftach i tradycji, następnego dnia połączone siły policji i kilku agencji ochrony spacyfikują siedzibę Towarzystwa Kaszubsko- Pomorskiego, jego Prezes Roman Dambek (przy okazji serdeczne pozdrowienia, Roman!) zostanie publicznie, przed kamerami, aresztowany za jazdę po zażyciu tabaki, następnie oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej policjantów, konkretnie podeszwy buta, poprzez jątrzące wciśnięcie swojej głowy pomiędzy ten but a ziemię, dokładnie tak samo, jak to uczynił Michał Stróżyk. Skansen kaszubski we Wdzydzach zostanie otoczony przez siły porządkowe, spalony i zaorany po wykryciu w jego okolicy ptasiej grypy, a kaszubskość zostanie napiętnowana w „Wyborczej”  jako odnoga faszyzmu, zwłaszcza, że w chałupach (konkretnie - w kuchniach) zauważono otwarty ogień, a od tego do pochodni przecież jeden krok. Donald Tusk publicznie się wyprze kaszubskich korzeni. Pani Kluzik ogłosi, to, co zwykle, redaktor Wołek napisze to, co zwykle, a Dziurawy Stefan wyrzuci z siebie też to, co zwykle.

Oczywiście, jeśli Jarosław skrytykuje separatyzm kaszubski, jeszcze tego samego dnia w gościnnej Kancelarii Prezydenta (tfu, Prezydęta, bo w tej kadencji obowiązuje zreformowana pisownia) rozpoczną się rozmowy zjednoczeniowe nowo utworzonej Republiki Federalnej Kaszub i Kociewia z Republiką Federalną Niemiec, a Pan Prezydęt Cherbu Red Bul, w trybie pilnym akredytuje jej ambasadora oraz przeprosi za nazistowski wybryk Jarosława w imieniu Rzeczpospolitej. Na Facebooku 50 tysięcy wejść uzyska grupa „Wszyscy jesteśmy Kaszebame”. Gazeta Wyborcza obiektywnie i bezstronnie poda adres itd., itd.

 

Jeśli Jarosław powie coś o Gdańsku i jego niemieckich tradycjach, to natychmiast rząd w pełnym składzie wzmocnionym kancelarią Prezydenta, Korą z pudelkiem oraz Hołdysem w kapelutku przyklejonym Loctitem odśpiewa przed kamerami Tusk Vision Network „Rotę” i pojedzie na Westerplatte złożyć wieńce z napisami „Obrońcom Westerplatte”, jeśli zaś Jarosław podkreśli odwieczną polskość Gdańska, ten sam zestaw pojedzie składać wieńce z napisami „Zdobywcom Westerplatte” i złoży do laski marszałkowskiej ustawę o dwujęzycznych napisach w Danzig i Zoppot. „Wyborcza” zaś, oczywiście, poda adres grupy „Wir chcemy arbeit w Danzig” (50 tysięcy wejść). Pani Kluzik przeprosi…. itd. Redaktor Wołek napisze… itd. Dziurawy Stefan doda…. itd. Czyli, jak zawsze. ?

Ktoś to jeszcze pamięta? Ja, owszem, pamiętam, ale chyba jestem w ekskluzywnym klubie, bo znowu się udało - pan Grupiński z zadowoleniem stwierdził, że PO podskoczyło. No, i o to chodziło. A przy okazji PiS został w publicznej debacie zrównany z kibolami. Składanie tulipanów i palenie zniczy średnio się nadaje do pełnienia roli dowodu na ciągoty faszystowskie, nawet pochodnie niespecjalnie się nadają, choć, jak się kto uprze, to i tego próbuje (np. minister Nałęcz budzi się z krzykiem na ich wspomnienie, a wszystkie telewizje sumiennie to transmitują). Zatem, co robić? Cóż, podsunięto dramatyczne obrazy fruwających stadionowych krzesełek. Żeby tak jeszcze dało się wmontować Antoniego „O Strasznych Oczach” Macierewicza miotającego krzesełko, to już byłby miód, ale i tak jest nieźle.

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości