Już jej nie ma, choć także jeszcze jej nie ma. To jest dopiero paradoks, co? To lepsze niż korpuskularno-falowa teoria elektronu, albo prof. Geremek, który, nie wiadomo, czy schodził ze schodów, czy na nie wchodził.
Mówię, oczywiście o PJN, w którym Kowal zastąpił Kluzik i nikogo to w żaden sposób nie obeszło, ale to samo się odnosi do ruchu Palikota, który kończy swoją karierę, jako ruch nie tyle poparcia kogokolwiek, lecz raczej ruch robaczkowy jelita grubego i to w jego końcowym odcinku, rozpaczliwie mobilizując do swych demonstracji kilkadziesiąt osób pokroju (jak widać na filmiku z Krakowskiego Przedmieścia) pewnej panienki, która na pytanie, co to jest kaczyzm, o którym mówi trzymany przez nią banner (konkretnie „Precz z kaczyzmem”), odpowiada, że nie wie, kazali trzymać, to trzyma, oraz jejmości, która syczy przez kilka minut non stop, że życzy śmierci moherom i Kaczorom, że popiera PO, że życzy śmierci Kaczorom, że wielka szkoda, że więcej ludzi nie poleciało tym samolotem, że popiera PO, że życzy śmierci Kaczorom i że kamerzysta zaraz dostanie wp… i po co to mu, no, po prostu MWzWM. Miłość, kultura, życzliwość. Europa.
Zarówno Palikot, jak i siostrzana w istocie, jak się okazało po ujawnieniu pewnych rozmów i spotkań, partyjka Program Jest Nieważny (się zobaczy później) ze zdumieniem przekonują się, że rozpaczliwe poparcie Olejnik, Morozowskiego, Miecugowa, czy Kuźniara nie przekłada się jednak na poparcie wyborcze, że, jak tylko ta na wskroś niezależna i obiektywna telewizja ich podpompuje, to zaraz powietrze gdzieś uchodzi ze świstem, albo i bardziej niecenzuralnym dźwiękiem. O tym samym przekonał się już Andrzej Olechowski, a przecież taki jest wysoki i dostojny…