Jak salon III RP przeprasza za polskość

Jak Polaka dumnego ze swej polskości zmienić w Polaka pełnego wstydu, pogodzonego z potrzebą odrzucenia swego narodowego dziedzictwa jako balastu? - przeczytamy w tygodniku "Uważam Rze"

Publikacja: 25.07.2011 09:23

Jak salon III RP przeprasza za polskość

Foto: W Sieci Opinii

Rafał Ziemkiewicz, publicysta "Rzeczpospolitej" i tygodnika "Uważam Rze", zauważa, że w ciągu dwudziestu lat istnienia III RP, elita władzy starała sie za wszelką cenę pokazywać "ciemne karty" polskiej historii i skłaniać do ciągłego przepraszania.

Ostatni raz poddawano nas porównywalnej tresurze za czasów inspektora Apuchtina i Hakaty. I choć prowodyrzy narodowego samobiczowania nie szczędzą dla uzasadnienia swych rewindykacji pięknych frazesów, choć sugerują, jakoby uświadomienie Polakom „ciemnych kart” ich historii miało nas, jako zbiorowość, wzmocnić, w istocie ich kampania podobna jest do tamtych prowadzonych przez zaborców - uważa Ziemkiewicz.

Publicysta zwraca uwagę na fakt, że politycy i media salonowe wybiórczo stosują zasadę przepraszania za niegodziwości polskiego narodu.

Obaj prezydenci, którzy przepraszali za Jedwabne, eksponowali bliskość środowiska intelektualnego kojarzonego z dawną Unią Demokratyczną i „Gazetą Wyborczą”, w publicystyce określanego często nawiązującym do Mickiewicza pojęciem salonu. Ich gorliwość w przepraszaniu za Jedwabne (pozostaję przy tym jednym wydarzeniu historycznym jako symbolu szerszej polityki) przy jednoczesnym okazywaniu dystansu do tradycji, którą salon zwykł lekceważąco nazywać „bogoojczyźnianą”, wydaje się przeniesieniem do polityki postawy intelektualistów – jak samo określiło się to środowisko – „lewicy laickiej”. Skłaniałoby to do uznania postępowania polityków za pewną przesadę, polegającą jedynie na pomieszaniu porządków – przeniesieniu do działalności publicznej dążeń, które może i nie przystoją głowie państwa, ale w gruncie rzeczy są szlachetne.

Ziemkiewicz podkreśla rówież, że piewcy walki z polskim ciemnogrodem, sami bezmyślnie kopiują wzorce cudzoziemskie. Zaś ich chęć zmian mentalności społeczeństwa jest tylko pustą propagandą.

Jakiekolwiek podobieństwo dzisiejszego salonu do usiłowań Żeromskiego i jego duchowych poprzedników jest jednak złudne. Przede wszystkim dlatego, że w krytyce polskości, dokonywanej przez to środowisko, nie sposób dopatrzyć się jakiegoś alternatywnego, propagowanego jej modelu. Jest tylko potępianie w czambuł polskiej tradycji, polskiej historii, polskiej idei. To jest po prostu tej polskości odrzucanie w każdym przejawie, z wyjątkiem tego, co w niej było ochoczym i często nieprzemyślanym naśladowaniem wzorców cudzoziemskich. (...) Ten salon bowiem, który skłonny jest bezustannie poniżać i potępiać „Polaka katolika”, wyśmiewać jego historię, wiarę i tradycję, stworzony został przez ludzi, którzy sami z tą tradycją nie identyfikują się w stopniu najmniejszym. Stąd ich postępowanie wpisuje się w to, co Jarosław Marek Rymkiewicz nazwał sporem dwóch narodów. A co najmniej musi być uznane za bardzo obłudne bicie się w cudze piersi. Gdy padają nazwiska Róży Luksemburg czy Jakuba Bermana albo nazwa Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy, w jednej chwili okazuje się, że cała pseudoszlachetna retoryka „potrzeby zmierzania się z najtrudniejszą choćby prawdą” to tylko propaganda - czytamy w tygodniku "Uważam Rze".

 

Rafał Ziemkiewicz, publicysta "Rzeczpospolitej" i tygodnika "Uważam Rze", zauważa, że w ciągu dwudziestu lat istnienia III RP, elita władzy starała sie za wszelką cenę pokazywać "ciemne karty" polskiej historii i skłaniać do ciągłego przepraszania.

Ostatni raz poddawano nas porównywalnej tresurze za czasów inspektora Apuchtina i Hakaty. I choć prowodyrzy narodowego samobiczowania nie szczędzą dla uzasadnienia swych rewindykacji pięknych frazesów, choć sugerują, jakoby uświadomienie Polakom „ciemnych kart” ich historii miało nas, jako zbiorowość, wzmocnić, w istocie ich kampania podobna jest do tamtych prowadzonych przez zaborców - uważa Ziemkiewicz.

Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?