Filozof uważa, że w sprawie emerytur, nieporównywalnie ważniejszej niż ACTA, premier „znowu może przelicytować”:
Przejawia przy tym ograniczoną skłonność do konsultacji społecznych. Martwię się tym, bo myślałem, że Tusk będzie rządził w sposób bardziej demokratyczny i że będzie bardziej serio traktował dialog społeczny. Tym bardziej że w tej sprawie wszystkie partie rozumieją, że wiek emerytalny trzeba będzie wydłużyć. Konsultacje zaś skończą się w momencie, kiedy Tusk pozyska głosy Palikota.
Hartman podkreśla, że unikanie rozmów przez polityka pod byle pretekstem jest infantylne:
Partie polityczne mają coś do powiedzenia i nie ma żadnego powodu, żeby nie prowadzić poważnych rozmów i nie zmierzać do konsensusu. Tym bardziej że jak się na siłę i na chama przeprowadzi tę reformę, to kolejny rząd może ją po prostu zmieść.
Filozof podsumowuje:
Premier się spieszy, bo jest znużony tymi nieustannymi docinkami, że jest leniwy i nic nie reformuje. Na pewno więc chce wejść w skórę stanowczego reformatora. Ale styl, w którym zabiera się do tej poważnej reformy, jest niedobry, nieodpowiedzialny i arogancki. A przecież Tusk mógłby osiągnąć na tym polu wielkie zwycięstwo. Gdyby nie myślał o polityce w kategoriach personalno-partyjnych, gdyby nie był rozgoryczony i zblazowany, lecz jeszcze miał w sobie odrobinę idealizmu, to mógłby tę reformę przeprowadzić w pięknym stylu. Jego na to stać. Ale brakuje mu ducha.