Piotr Zaremba: Czas Schetyny jeszcze nie nadszedł

„Zmiany przyjdą, ale jeszcze nie teraz. Posługując się metaforą z gier komputerowych - Tusk ma jeszcze siedem żyć. On jest na etapie najwyżej drugiego zgonu” - mówi Piotr Zaremba, publicysta "Uważam Rze"

Publikacja: 24.02.2012 09:56

Piotr Zaremba: Czas Schetyny jeszcze nie nadszedł

Foto: W Sieci Opinii

Zdaniem publicysty, premier jest człowiekiem zręcznie kierującym ludźmi, ale niestabilnym:

W trudnych momentach porusza się od ściany do ściany. Nie wykluczam więc, że przyszła mu do głowy myśl, żeby sięgnąć po Schetynę. Stąd pewnie zaproszenie na spotkanie. Ale jeśli miałbym stawiać własne pieniądze, powiedziałbym, że raczej do realnych ofert nie dojdzie. Zwłaszcza nie teraz. Możliwe, że Donald Tusk chce pokazać opinii publicznej, ale też swojej partii, że w trudnych chwilach sięga po porady osób, z którymi nie jest w najlepszych stosunkach. Może też straszyć swoich ministrów. Ale to nie musi oznaczać wprowadzenia Schetyny do rządu.

Dlaczego?

Jeśli w tej chwili odwołałby któregoś z ministrów, przyznałby się do błędu. To trafny argument, bo jeśli zdymisjonowałby kogoś z wybitnie kontrowersyjnych – Muchę czy Nowaka – potwierdziłby rację tych, którzy mówili, że nowy rząd jest nawet gorszy od poprzedniego, że ministrami zostały osoby, które nie znają się na swoich resortach. Może wyjściem byłoby stworzenie dla Schetyny jakiegoś specjalnego stanowiska np. koordynatora Euro 2012. Ale to, pomijając już zarzuty o mnożenie biurokracji, też byłoby przyznanie, że ministrowie sobie nie radzą. No i jeszcze jedna okoliczność: najgorzej traktuje się tych, którym już się zrobiło krzywdę. Dziś Tusk nie ufa Schetynie bardziej niż pół roku temu.

Zaremba podkreśla, że Schetyna - wciąż zafascynowany ideą PO i samym jej liderem – pewnie przyjąłby ewentualną propozycję Tuska:

Byłemu marszałkowi na pewno towarzyszy rodzaj odruchowej satysfakcji z powodu kłopotów rządu. Pewnie każdy w jego położeniu myślałby sobie: Tusk ma, czego chciał. Kłopoty to sygnał, że Schetyna jest potrzebny. Ale jednocześnie on nie jest, wbrew rozpowszechnionej opinii, twardzielem lubiącym ryzyko. Jest dość banalnie lojalny wobec Platformy i chyba ma ciągle złudzenia wobec samego Tuska. Choć stosunki między nimi są złe, Schetyna jeszcze niedawno był gotów Tuskowi dalej służyć. Jest zafascynowany ideą Platformy, ale i samym liderem. Gdyby więc dostał poważną ofertę, pewnie by ją przyjął.

Zaremba dodaje jednak, że wejście do rządu przyniosłoby Schetynie same kłopoty:

Kłopoty rządu, Platformy i samego Tuska wciąż leżą Schetynie na sercu. Uważam, że nie  zrobiłby dobrze, gdyby zdecydował się na wejście do rządu w tej chwili. To za wcześnie. Wziąłby na siebie wszystkie trudności, a jednocześnie nie miałby premii za ich szybkie powstrzymanie, bo ich się powstrzymać nie da. Nie jestem zresztą przekonany, czy by potrafił – jest energiczny, ale w rządzie zasiadał w złotych czasach PO, ujawnił talenty raczej poganiacza niż wybitnego administratora.  Gdyby wrócił po dwóch latach, w obliczu poważniejszych perturbacji, miałby szanse na podyktowanie mocniejszych warunków. Jeśli wróci teraz, pokaże, że jest na każde skinienie.

Jakie inne sposoby na odzyskanie poparcia może zastosować premier?

Zmiany personalne pewnie nastąpią, ale chyba dopiero na jesieni – ze Schetyną lub bez. Tusk już ujawnił typową dla siebie giętkość. Sprawa ACTA, w której całkowicie zaprzeczył sobie, jest doskonałym przykładem. Ale Tusk ma stosunkowo małe pole manewru, już w sprawie refundowanych leków nie może się cofnąć. Zaangażował się w pierwszą od lat dużą reformę – emerytalną.

Zaremba dodaje, że premier w tej rozgrywce ma wyjątkowo słabe karty:

To niepopularna zmiana, w dodatku powoduje potencjalne kłopoty wewnątrz koalicji. Żeby poprawić notowania, premier powinien zrobić coś popularnego w innej dziedzinie. Ale takie rzeczy na ogół się łączą z pieniędzmi, których w dobie cięć nie ma. Może więc liczyć bardziej na incydent zewnętrzny niż na własne inicjatywy. Mogłaby to być też widowiskowa wpadka opozycji, ale ta zachowuje się w miarę zręcznie i trzyma na drugim planie. Może więc jakiś incydent, głośne przestępstwo, coś co pozwoliłoby mu odegrać rolę ojca narodu.

Zdaniem publicysty, jeśli nic takiego się nie zdarzy, nie będzie dla Platformy dobrego scenariusza:

Pomysł budowania lewicy wokół Palikota i SLD jest dla Tuska groźny. Oczywiście zdarza się, że rządy są pogrążone w przewlekłym kryzysie. Z tego punktu widzenia zmiany personalne, nawet sięgnięcie po osoby z zewnątrz, byłyby dobrym rozwiązaniem. Ale to nastąpi jeszcze nie teraz.

Posługując się metaforą z gier komputerowych – Tusk ma  jeszcze siedem żyć. On jest na etapie najwyżej drugiego zgonu. Sądzę jednak, że Schetyna ma jeszcze w tej kadencji szansę. Albo Tusk sięgnie po niego w dużej potrzebie, albo Platforma  sięgnie po niego już poza Tuskiem. Może będzie następcą premiera, kimś kto będzie ratował po nim i partię, i rząd.

Pytanie, czy jeśli faktycznie Grzegorz Schetyna doczeka się stanowiska szefa rządu, będzie miał jeszcze, co ratować.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości