Janusz Palikot – wedle "Wprost" w 2005 r. równo 50. najbogatszy człowiek w Polsce – już zapowiadając kongres, wyraźnie sugerował, że chce rozszerzyć swoje antyklerykalne rozumienie lewicowości o nurt sprzeciwu wobec gospodarki rynkowej:
Po 20 latach kapitalizmu wiem, że jest takim samym oszustwem jak socjalizm. Trzeba czegoś innego. Kapitalizm nam nie dał ani takiej odpowiedzialności, ani zaufania, ani miejsc pracy, ani odpowiednio wysokiej płacy. Jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek skonfliktowani i niepewni siebie. Trzeba to zmienić.
Dlatego Palikot zaproponował program "korekty kapitalizmu":
Łatwiej by się żyło, gdybyśmy wszyscy mieli poczucie większej solidarności, odpowiedzialności, większego poziomu równości między nami. Tego kapitalizm też nam nie dostarczył. Zobaczcie na nasze życie jak ono wygląda. Jesteśmy skłóceni, podzieleni, odgrodzeni murami luksusu, klamkami samochodów, markami ciuchów, itd.
W ramach zmian, które mają dać obiecywane przez niego "pełne zatrudniania – zero bezrobocia" zaproponował m.in.… obniżenie składki na ZUS. Jak dodał, skuteczna walka z bezrobociem wymaga nowej roli państwa, które ma budować fabryki. Takich propozycji suflowanych przez Piotra Ikonowicza padło w sumie 21.