Wolna, demokratyczna Polska narodziła się ze współpracy, nie z przedłużenia zimnej wojny domowej lat 1981–1989, nie z walki klasowej, odwetu i „dekomunizacji”, która by nas kosztowała chaos na granicy wojny domowej plus dalsze lata zacofania tudzież niezliczone błędy.
Bratkowski pisze:
Obalanie ustroju Trzeciej Rzeczypospolitej pod takim hasłem jest programem gorzej niż przestępczym (z punktu widzenia kodeksu karnego), jest programem – wybaczcie, Panowie – głupim. Strajkowicze, torpedujący Euro2012, przegrają w sądzie zapłatę za straty, które wywołają; prawo do strajku, przypominam, to prawo narażenia na straty przedsiębiorstwa, w którym się pracuje, a nie reszty społeczeństwa.
Honorowy prezes SDP nie ma wątpliwości, że okrągłostołowe myślenie jest jedynie słuszne:
Samolot w Smoleńsku nie spadł z powodu bałaganu w wojsku, ale dlatego, że chciano (nie wiadomo, kto) lądować za wszelką cenę, nawet we mgle. Nie zostaje się bohaterem narodowym, ginąc w wypadku. Państwo zaś po stracie tylu wartościowych ludzi zdało jednak egzamin i mimo tych strat – ani drgnęło. Gorzej mu idzie gospodarka lekami, ale się raczej wyrobi – nie zabierając czołowych chirurgów, zakutych w kajdanki, od stołów operacyjnych. Proszę pamiętać, że sporo ludzi umarło „na Ziobrę”, kiedy swymi aresztowaniami załamał transplantologię i kardiochirurgię.
Dlatego restauracja systemu przynosi same korzyści. Gospodarka w kryzysie utrzymała się na zielono…