Reklama
Rozwiń
Reklama

Janina Paradowska: Superoburzona nie jestem. Za to premier napiął się niesłychanie

„W prasie widzimy dziś stopniowanie oburzenia ws. słów Obamy - jest superoburzenie, średnie i mniejsze oburzenie. W mniejszości są ci, którzy są bardzo mało oburzeni. Przykro mi, że nie należę do superoburzonych” – mówiła publicystka „Polityki”

Publikacja: 31.05.2012 14:29

Janina Paradowska: Superoburzona nie jestem. Za to premier napiął się niesłychanie

Foto: W Sieci Opinii

„W prasie widzimy dziś stopniowanie oburzenia ws. słów Obamy - jest superoburzenie, średnie i mniejsze oburzenie. W mniejszości są ci, którzy są bardzo mało oburzeni. Przykro mi, że nie należę do superoburzonych” – mówiła publicystka „Polityki”.

Prowadząca "Poranek Radia TOK FM" przypomniała słowa reżyserki, która „wyjaśniła” błąd Obamy:

Agnieszka Holland w naszym radiu tłumaczyła wczoraj, na czym polega różnica w języku angielskim i polskim w stwierdzeniu o ''polskich obozach'' śmierci. Dla Amerykanów przymiotnik "polski" nie znaczy, że to Polacy spowodowali. Dla mnie było zaskoczeniem, że większość Żydów amerykańskich pochodzących z terenów polskich mówi o sobie "polish", jednocześnie mając do Polaków różne pretensje w związku z zachowaniem w czasie i po okupacji. Na pewno nie było złej woli ani ze strony Obamy, ani któregoś z jego doradców.

Zdaniem Paradowskiej, wokół fatalnej wpadki prezydenta USA jest zdecydowanie więcej urażonego honoru i histerii niż zdrowego rozsądku:

My wciąż żądamy przeprosin, a Obama na razie nie przeprosił i to jest straszne.

Reklama
Reklama

Mamy już zapowiedzi Polonii, że nie będzie głosować na Obamę. Ale z tego, co pamiętam, to poprzednio też nie głosowali, więc nie widzę jakiejś specjalnej zmiany jakościowej. Zastanawiam się, o czym bardziej świadczą te polityczne i populistyczne komentarze - o naszych kompleksach czy rzeczywiście o tym, że poczuliśmy się urażeni.

Jak publicystka ocenia reakcje polityków na całe wydarzenie?

Jeśli chodzi o polityków, pan premier napiął się niesłychanie. Najlepiej w tej sytuacji wypadł prezydent - bez kompleksów, mało histerycznie, starał się łagodzić nastroje. Rozsądnie wypowiadali się też Rafał Grupiński i Lech Wałęsa. Mówili, że może z tego wszystkiego zrodzi się jeszcze jakieś dobro. Bo skoro my nie nauczyliśmy jeszcze świata, by mówić "niemieckie lub nazistowskie obozy śmierci", to może prezydent Obama tego nauczy.

Z kolei Sławomir Sierakowski przytaczał wczoraj fragmenty "Medalionów" Nałkowskiej, gdzie także występuje stwierdzenie "polskie obozy śmierci". Może zanim zaczniemy robić porządek z prezydentem Obamą, zróbmy porządek z własnymi lekturami. Będziemy poprawiać Nałkowską? Ciekawe...

Paradowska doprowadza swój wywód do puenty:

Najsmutniejsze w tej sprawie jest to, że niesłychanie mało mówiono o uhonorowanym medalem Janie Karskim, bo przecież to głównie o nim należałoby mówić. Ale mówienie o Karskim jest przecież politycznie mało wydajne…

Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary
Publicystyka
Ambasador Norwegii: Niezawodni partnerzy w niepewnych czasach
Publicystyka
Rzecznik Muzeum Historii Polski o okrągłym stole: To dobra decyzja ponad podziałami
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czas Kissingerów i Brzezińskich dobiegł końca
Publicystyka
Kazimierz M. Ujazdowski: Suwerenny Trybunał Konstytucyjny bez pomocy TSUE
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama