Ryszard Makowski zaznacza:
Z satyrą mamy do czynienia, gdy autor posługuje się środkami szlachetnymi. Kloaczny poziom wygłupów, zawsze będzie tylko smętnym badziewiem, a nie satyrą. U nas media nie służą do przekazywania informacji czy dawania rozrywki, mają na celu zatruwanie umysłów. Wykorzystywana jest do tego także naturalna chęć człowieka do pośmiania się. Medialne schamienie, nie jest przypadkowe, to element robienia z nas durnego i łatwo sterowalnego społeczeństwa. Potem jest łatwiej wmawiać ogółowi wszelkie groźne bzdury, z pancerną brzozą włącznie.
Jednak Makowski podkreśla w rozmowie z serwisem wpolityce.pl różnicę w stosunku choćby do lat 90.:
Za obecnych rządów śmianie się z władzy stało się czymś nagannym. Co mnie najbardziej śmieszy, stało się odwagą. Nigdy nie zgrywałem bohatera, ale o wolność słowa upominałem się, jak wspomniałem powyżej, w trudnych latach osiemdziesiątych i byłbym bardzo niepocieszony gdyby w wolnej Polsce, ktokolwiek mi wyznaczał z czego czy z kogo powinienem się śmiać.
Co więcej, nabijanie się z tych, których wskażą „wajchowi”, jest braniem udziału w nagonce. Coś takiego jest dla mnie najbardziej odrażające.