Andrzej Zybertowicz: Władza w Polsce jest cyniczna

Profesor socjologii Andrzej Zybertowicz komentuje dla portalu stefczyk.info obywatelską mobilizację w sprawie TV Trwam

Publikacja: 10.07.2012 14:12

Andrzej Zybertowicz: Władza w Polsce jest cyniczna

Foto: W Sieci Opinii

To, co się wydarzyło od początku nieprzydzielenia koncesji na multipleksie cyfrowym dla TV Trwam, pokazuje, że demokracja deliberatywna wyczerpała już w Polsce swój potencjał. Bez pewnych form obywatelskiej mobilizacji podmioty władzy nie są w ogóle skłonne do otwartej debaty. Jak mówi amerykański teoretyk prawa, Stephen Holmes – "gdy główne siły w społeczeństwie są względnie zrównoważone, wtedy od czasu do czasu może zatriumfować dobro wspólne".

Zapytany, czy ulica to właściwe miejsce do osiągnięcia celu, Zybertowicz odpowiada:

Myślenie, że jest inaczej, wydaje mi się błędne. Dopóki na ulicach demonstracje przebiegają zgodnie z prawem, nie należy mówić o żadnej patologii. Ta sytuacja co najwyżej komunikuje, na jakim etapie rozwoju jest polska demokracja. To, co piękne opracowania międzynarodowych instytucji nazywają demokracją deliberatywną, wyczerpało swoje możliwości.

Kilka dni temu szef KRRiTV buntował się publicznie przeciwko wnioskom posłów, by konstytucyjny organ kontrolny, jakim jest NIK, mógł się przyjrzeć procedurom działania Rady w sprawie TV Trwam. Mamy do czynienia z niechęcią do otwartego wyważania racji i przejrzystości funkcjonowania władzy publicznej. Ci, którzy mają monopol władzy nad kluczowymi instytucjami państwa, chcą go nadużyć i ustabilizować. Dlatego mobilizacja obywatelska jest naturalnym, zdrowym odruchem, w ramach demokracji.

Zybertowicz mówi o władzy w Polsce:

Reklama
Reklama

Władza w Polsce jest cyniczna. Rzeczywiste mechanizmy jej działania kryją się w cechach przypisywanych Kaczyńskiemu i PiS-owi. Panuje założenie, że liczymy się tylko z tymi graczami, z którymi musimy. Jeśli jakieś środowisko nie potrafi skutecznie się zmobilizować, to jest bez znaczenia.

Socjologowie już dawno pokazali, że w grach społecznych często nie uczestniczą najbardziej pokrzywdzone grupy. Nie posiadają umiejętności organizacyjnych, by się zmobilizować i działać. Nie potrafią np. zorganizować prostej demonstracji pod Urzędem Marszałkowskim, bo mają tak niewielkie kompetencje kulturowe. Tak w Polsce dzieje się z najuboższymi, a przecież obszary biedy znacznie się ostatnio poszerzyły.

W tej perspektywie fakt, że środowiska popierające TV Trwam potrafiły w całym kraju zorganizować już wiele demonstracji, pokazuje, że są one po prostu szkołą obywatelskiego działania.

To, co się wydarzyło od początku nieprzydzielenia koncesji na multipleksie cyfrowym dla TV Trwam, pokazuje, że demokracja deliberatywna wyczerpała już w Polsce swój potencjał. Bez pewnych form obywatelskiej mobilizacji podmioty władzy nie są w ogóle skłonne do otwartej debaty. Jak mówi amerykański teoretyk prawa, Stephen Holmes – "gdy główne siły w społeczeństwie są względnie zrównoważone, wtedy od czasu do czasu może zatriumfować dobro wspólne".

Reklama
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama