"Tak namącono przy tym ludziom w głowach, że już zupełnie nie wiedzą, co myślą i co mówią. Łącznie z głównymi aktorami wydarzeń. Znów triumfy zaczyna święcić dialektyka. Pan prokurator płk Gorzkiewicz, aktywny w tym tygodniu ponad godność swego urzędu, oświadczył przyciskany przez dziennikarzy, że wątpi, iżby kluczowa dla sprawy Oleksego notatka przewerbowanego agenta rosyjskich służb specjalnych była autentyczna i dlatego wydał takie orzeczenie, jakie wydał i umorzył śledztwo. I zaraz potem, jednym tchem, oświadczył: 'Nie mówię, że ona jest nieautentyczna'.
„Trybuna" następnego dnia napisała na czołówce, że agent był i nazywał się na 'O', lecz na pewno nie był to Oleksy. I wymieniła po nazwisku całą listę możliwych partnerów Ałganowa. Głównie, rzecz jasna, z opozycji.
Nie wiem, czy to ja zwariowałem, czy Gorzkiewicz, czy redaktor Szymczycha (ówczesny redaktor naczelny „Trybuny" – przyp. M.K.). A może chodzi o to, byśmy wszyscy zwariowali? Ale ja się nie dam. Przerabiałem to przez 45 lat."