Drzazga w sercach Biało-Czerwonych

Futbol, niczym kosmiczna krowa, chlasnął mordą Biało – Czerwonych i przeżuł bez znieczulenia. Mknąc widokową trasą wzdłuż namiotów najnowszych stadionów Polandii trudno nie czuć się jak łąkowa miazga.

Publikacja: 14.06.2014 13:53

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

W rotundach współczesnych Koloseów trawa zapomnienia – nie mylić z piłkarską murawą - ściga się z porostami i mchem, a my grzejemy peryferia. Stadiony, to o wiele za mało.

Krwawią waleczne serca Biało - Czerwonych brutalnie zagonionych do ofsajdu. Ich gladiatorzy, zamiast trenować sambę, robią orła w piasku Karaibów, albo innych Seszeli i, jak zwykle, nieźle się bawią. Wakacjusze. W każdym razie, odbiór sygnału telewizyjnego na plażyczce w krainie przewiewnych domków z szuwarów mają bankowo bez zarzutu. Potomnym Kazimierza Wielkiego ( „Zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną" ), światowym pechowcom futbolu, nawet w chwili inauguracji Mundialu 2014 musiało nawalić łącze, jak formułuje rzecznik TVP – tzw. optyczne. Czyż mogło być inaczej?

Gdy byłam małą dziewczynką, w czasach niewątpliwie historycznych, uwielbialiśmy z bratem zabawę w telefon ze sznurka i pudełka po paście do butów. Na pobliskim boisku sportowym ( murawa w 100 proc. naturalna ) rozciągaliśmy pomiędzy sobą długi sznurek z przytwierdzonymi doń połówkami pudełka, które były słuchawką i mikrofonem w jednym. W prowadzeniu pysznych dialogów absolutnie nie przeszkadzało nam, że doskonale się widzimy, a nawet słyszymy bez telefonu. Przypuszczam, że intrygujące „łącze optyczne", dzięki któremu mogliśmy słuchać fachowych dyskusji w TVP zamiast oglądać na żywo otwarcie mistrzostw świata z Sao Paulo, musiało być czymś podobnym do tamtego, najpiękniejszego w moim życiu, telefonu. Czy więc w tej sytuacji tak trudno było zadbać przynajmniej o blok rysunkowy dla pana Gmocha?

Wcześniej, w „Wiadomościach", jak zwykle cuda wianki obiecywał euforyczny Kraśko - kompulsywny, topowoprestiżowy wysłannik w najgorętsze punkty zapalne ( Beacie Tadli wypadła szychta na miejscu. Nigdy nie wiadomo, czy snajperzy znów nie pojawią się w Kijowie. Ciekawe, czy ona ma jeszcze ten hełm? ). Nieodmiennie, możemy być pewni, że jeżeli tylko Franciszkowi zamarzy się emeryturka w ciszy Obserwatorium Stonehenge, Chińczycy urodzą z in vitro mitycznego smoka na stokach Mandżurii, Amerykanie wystartują wreszcie na Marsa z przylądka Canaveral, wyniknie potrzeba wręczenia Orderu Uśmiechu Mickowi Jaggerowi, bądź Natalia Siwiec dostanie Oskara za całokształt, a w Nepalu pojawią się świeże ślady Yeti – to wszędzie tam dozgonnie będziemy mieć swojego człowieka. Osobiście jednak, polecałabym Kraśce stały dyżur na kosmodromie Bajkonur. Prezydent Putin przenigdy nie zostawi sprawy rywalizacji w kosmosie odłogiem, więc warto być czujnym. W razie, gdyby w ową misję delegowano Tadlę, to z góry zaznaczam, że wykręcanie się brakiem urlopu dla Kraśki nie przejdzie, gdyż w rakiecie jest zbyt mało miejsca na damską kosmetyczkę, a to w każdej kobiecie musi wzbudzić zdecydowany odpór. Zresztą, Mick Jagger właśnie też olał nasze stadiony i na razie nie ma co liczyć na wręczanie mu tutaj czegokolwiek oprócz kasy.

Niezasłużone, futbolowe fatum snuje się akurat nad krajem, w którym frekwencja profesorów wyższych uczelni wśród Biało - Czerwonych jest najwyższa spośród wszystkich istniejących tu środowisk nieprofesjonalnych hobbystów, nie wyłączając kółka okupującego sale sejmowe. W klubowe szaliki stroi się tu nawet król Zygmunt III Waza z warszawskiej Kolumny - psychofan gry w piłkę. Budowniczy i właściciel pierwszej w kraju hali do uprawiania tego fascynującego sportu. Zważmy, niemal czterysta lat temu.

Ból przeżutych i wzgardzonych na tle, wachlujących jeno zamarłe trybuny, impregnowanych dachów oraz autostrad o całych ( niekiedy ) dwóch pasach w jednym kierunku jest tym dotkliwszy, że był czas, gdy Orzeł Biały lot swój w niebo wzbił. Ale skąd dziś wziąć takiego Górskiego Kazimierza, przedwojennego tajojka, który widział jak trenuje „Pogoń" ze starożytnego mniasta Lwowa? W przyrodzi ożywiony takie już nie występujo, nistety. Przypadłu.

Wielki Kazimierz zostawił polską piłkę „murowaną", jak najbardziej, ale wpadła ona w szuwary i leży. Bo to, jak nauczał ten, znany z celnych porzekadeł, słynny potomek lwowskiej szkoły trenerskiej: „ Łatwiej kijek obcinkować, niż go potem pogrubasić".

Od dawna w Polandii kijek już się tylko obcinkuje. I to, w końcu, wymaga także pewnej dozy subiekcji. Nikt mi nie powie, że gdy w tle uwija się Jennifer Lopez, Brazylijczycy wyłażą ze skóry, żeby podbić świat, który właśnie chłonie najdroższy spektakl najlepszych szołmenów kuli ziemskiej, a zazdrośnicy wszystkich krajów podliczają koszt mundialowej inauguracji, nie trzeba się momentami spocić, żeby sprostać tej konkurencji. Fachowcy jednak, jak to się mówi, na siebie zawsze zarobią, choć taki telewizyjny futbolobus zapewne nieraz wymaga, by do krwi ugryźć się w język, albo na czas bezwzględnie urazić pod stolikiem kostkę sąsiada. W imię czego, bowiem, niepotrzebnie narażać serce biało – czerwonego marzyciela z boleśnie tkwiącą w nim drzazgą zawodu na przypomnienie smutku orłów z piasku egzotycznych plaż.

W godzinach inauguracji w TVP nie brakowało więc żartobliwych, pobłażliwych materiałów o budowlanych niedoróbkach towarzyszących Mundialowi. Cierpkich uwag o złym wydawaniu publicznych ( brazylijskich ) pieniędzy i o niedoskonałych, brazylijskich autostradach, które co najmniej od dwóch lat nie umywają się do rodzimych autostrad słońca. W Kraju Piłki Zaginionej w Szuwarach problem autostrad splótł się już na zawsze z problemem futbolu.

Na monitorze z Brazylii coś migotało więc w oddali, a atrakcją właściwą było obcinkowanie kijka przez mistrzów taktyki piłkarskiej. W futbolobusie TVP 1 leciały wióry - fajerwerki polskiej myśli szkoleniowej wychowawców wakacjuszy z Polandii pod adresem graczy Mundialu, zupełnie jakby orzeł z piasku był całkiem OK, a w sercach Biało – Czerwonych nie tkwiła bolesna drzazga wstydu. i rozczarowania obywateli peryferiów świata.

Czytam gazetę przygarniętą w poczekalni dentysty:

„Polską myśl szkoleniową wspominał też w swojej autobiografii pt. "Spalony" Andrzej Iwan, były reprezentant kraju. Jest tam mowa o jednej z przedmeczowych odpraw, celebrowanych przez ówczesnego selekcjonera, poczciwego Ryszarda Kuleszę. Mianowicie dokonał on w szatni wykładu następującego: – Oni myślą, że się na nich rzucimy. Ale będziemy sprytniejsi. My się cofniemy i kiedy oni zdziwieni podejdą pod nasze pole karne, wtedy ich skontrujemy. I dalej Iwan: - Na te słowa odzywa się z tyłu głos „ Ożesz ty (piiipp...) strategu (piiip...). Odwracam się, a tam czerwony na twarzy Władek Żmuda chciał mruknąć pod nosem, lecz szeptać nie potrafił" ( W. Koerber , Gazeta Wrocławska, 6.06.2014 )

Obcinkowanie kijka, to nie w kij dmuchał – że się tak wyrażę. Wióry i drzazgi. Dokąd kijka stanie.

W rotundach współczesnych Koloseów trawa zapomnienia – nie mylić z piłkarską murawą - ściga się z porostami i mchem, a my grzejemy peryferia. Stadiony, to o wiele za mało.

Krwawią waleczne serca Biało - Czerwonych brutalnie zagonionych do ofsajdu. Ich gladiatorzy, zamiast trenować sambę, robią orła w piasku Karaibów, albo innych Seszeli i, jak zwykle, nieźle się bawią. Wakacjusze. W każdym razie, odbiór sygnału telewizyjnego na plażyczce w krainie przewiewnych domków z szuwarów mają bankowo bez zarzutu. Potomnym Kazimierza Wielkiego ( „Zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną" ), światowym pechowcom futbolu, nawet w chwili inauguracji Mundialu 2014 musiało nawalić łącze, jak formułuje rzecznik TVP – tzw. optyczne. Czyż mogło być inaczej?

Pozostało 89% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości