W rotundach współczesnych Koloseów trawa zapomnienia – nie mylić z piłkarską murawą - ściga się z porostami i mchem, a my grzejemy peryferia. Stadiony, to o wiele za mało.
Krwawią waleczne serca Biało - Czerwonych brutalnie zagonionych do ofsajdu. Ich gladiatorzy, zamiast trenować sambę, robią orła w piasku Karaibów, albo innych Seszeli i, jak zwykle, nieźle się bawią. Wakacjusze. W każdym razie, odbiór sygnału telewizyjnego na plażyczce w krainie przewiewnych domków z szuwarów mają bankowo bez zarzutu. Potomnym Kazimierza Wielkiego ( „Zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną" ), światowym pechowcom futbolu, nawet w chwili inauguracji Mundialu 2014 musiało nawalić łącze, jak formułuje rzecznik TVP – tzw. optyczne. Czyż mogło być inaczej?
Gdy byłam małą dziewczynką, w czasach niewątpliwie historycznych, uwielbialiśmy z bratem zabawę w telefon ze sznurka i pudełka po paście do butów. Na pobliskim boisku sportowym ( murawa w 100 proc. naturalna ) rozciągaliśmy pomiędzy sobą długi sznurek z przytwierdzonymi doń połówkami pudełka, które były słuchawką i mikrofonem w jednym. W prowadzeniu pysznych dialogów absolutnie nie przeszkadzało nam, że doskonale się widzimy, a nawet słyszymy bez telefonu. Przypuszczam, że intrygujące „łącze optyczne", dzięki któremu mogliśmy słuchać fachowych dyskusji w TVP zamiast oglądać na żywo otwarcie mistrzostw świata z Sao Paulo, musiało być czymś podobnym do tamtego, najpiękniejszego w moim życiu, telefonu. Czy więc w tej sytuacji tak trudno było zadbać przynajmniej o blok rysunkowy dla pana Gmocha?
Wcześniej, w „Wiadomościach", jak zwykle cuda wianki obiecywał euforyczny Kraśko - kompulsywny, topowoprestiżowy wysłannik w najgorętsze punkty zapalne ( Beacie Tadli wypadła szychta na miejscu. Nigdy nie wiadomo, czy snajperzy znów nie pojawią się w Kijowie. Ciekawe, czy ona ma jeszcze ten hełm? ). Nieodmiennie, możemy być pewni, że jeżeli tylko Franciszkowi zamarzy się emeryturka w ciszy Obserwatorium Stonehenge, Chińczycy urodzą z in vitro mitycznego smoka na stokach Mandżurii, Amerykanie wystartują wreszcie na Marsa z przylądka Canaveral, wyniknie potrzeba wręczenia Orderu Uśmiechu Mickowi Jaggerowi, bądź Natalia Siwiec dostanie Oskara za całokształt, a w Nepalu pojawią się świeże ślady Yeti – to wszędzie tam dozgonnie będziemy mieć swojego człowieka. Osobiście jednak, polecałabym Kraśce stały dyżur na kosmodromie Bajkonur. Prezydent Putin przenigdy nie zostawi sprawy rywalizacji w kosmosie odłogiem, więc warto być czujnym. W razie, gdyby w ową misję delegowano Tadlę, to z góry zaznaczam, że wykręcanie się brakiem urlopu dla Kraśki nie przejdzie, gdyż w rakiecie jest zbyt mało miejsca na damską kosmetyczkę, a to w każdej kobiecie musi wzbudzić zdecydowany odpór. Zresztą, Mick Jagger właśnie też olał nasze stadiony i na razie nie ma co liczyć na wręczanie mu tutaj czegokolwiek oprócz kasy.
Niezasłużone, futbolowe fatum snuje się akurat nad krajem, w którym frekwencja profesorów wyższych uczelni wśród Biało - Czerwonych jest najwyższa spośród wszystkich istniejących tu środowisk nieprofesjonalnych hobbystów, nie wyłączając kółka okupującego sale sejmowe. W klubowe szaliki stroi się tu nawet król Zygmunt III Waza z warszawskiej Kolumny - psychofan gry w piłkę. Budowniczy i właściciel pierwszej w kraju hali do uprawiania tego fascynującego sportu. Zważmy, niemal czterysta lat temu.