Reklama

Szułdrzyński: Decyzja Platformy rozstrzygnie o kształcie sceny politycznej

Od efektów rozgrywki o przywództwo w Platformie zależy nie tylko to, czy ta partia będzie w stanie za parę miesięcy próbować na powrót zyskać sympatię wyborców.

Aktualizacja: 09.11.2015 08:35 Publikacja: 08.11.2015 20:45

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Tak naprawdę osoba lidera PO wpłynie na pozycjonowanie nie tylko opozycyjnego ugrupowania Ryszarda Petru, ale de facto na całą scenę polityczną.

Spór pomiędzy Ewą Kopacz a Grzegorzem Schetyną może nie być wyłącznie sporem o liderstwo, lecz o to, jak powinna dalej wyglądać partia i które miejsce winna zajmować na scenie politycznej. Kopacz, od kiedy została pełniącym obowiązki przewodniczącego partii i prezesem Rady Ministrów, konsekwentnie popychała PO w lewą stronę. To już nawet nie tylko kwestia wielu ustaw przyjętych w ostatnim roku (ratyfikacja konwencji antyprzemocowej, ale też liberalna wersja ustaw o in vitro czy o uzgadnianiu płci), ale również tego, że wielu tzw. konserwatystów w ogóle nie znalazło się na listach albo dostali miejsca tak słabe, że nie mieli szans – przy słabym wyniku Platformy – dostać się do Sejmu. Pomysłem Ewy Kopacz i jej otoczenia po przegranych wyborach prezydenckich na ratowanie sytuacji było pójście jeszcze bardziej w lewo i koncepcja budowy nowego Centrolewu.

Dziś przed PO również stoi pokusa pójścia w lewo, głównie dlatego, że do Sejmu nie dostała się ani lewicowa koalicja Zjednoczonej Lewicy, ani dość efemeryczny twór pod nazwą Partia Razem. Pokusa ta jest tak silna, że jeśli Klubem PO w parlamencie kierowałaby Ewa Kopacz, a dalej doradzałby jej np. Michał Kamiński, można być niemal pewnym, że partia szybko straci swój pierwotny centrowy charakter i powoli zmieni się w centrolewicę, na dobre pozostawiając centroprawicowy elektorat.

Taki scenariusz byłby idealny zarówno dla PiS, jak i dla Nowoczesnej. Partii Jarosława Kaczyńskiego znacznie łatwiej będzie ignorować krytykę ze strony PO, która skręci w prawo i wyrzeknie się ambicji zdobywania centrowego elektoratu, który – jak pokazują niemal wszystkie wybory parlamentarne po 1989 roku – decyduje o parlamentarnym zwycięstwie. Raz może zagłosować na prawicę, raz na lewicę, raz na PO, ale nie jest jednoznacznie zdefiniowany ideologicznie. Przejście PO na lewo zostawiłoby PiS sporo tlenu w centrum sceny politycznej.

Zwycięstwo linii Kopacz w PO i skręt w lewo byłyby też na rękę Nowoczesnej.

Reklama
Reklama

– Jeśli Platforma przesuwa się w lewo, możemy budować partię taką, jaka kiedyś była Platforma, partię centrum – mówi jeden ze współpracowników Ryszarda Petru. – Możemy budować rozsądną, prorynkową, umiarkowanie prawicową partię polityczną taką, jakimi w Zachodniej Europie są nowoczesne partie chadeckie – słyszymy.

Nowoczesna weszła do Sejmu, akcentując głównie gospodarczy liberalizm. W sprawach światopoglądowych była dość umiarkowana – z jednej strony Petru opowiadał się za świecką szkołą, z drugiej – wykluczał zerwanie tzw. kompromisu aborcyjnego i rozpoczęcie prac nad tą tematyką.

– Przed wyborami można mieć jeden temat: wolną gospodarkę – zaznacza nasz rozmówca. – Po wyborach jednak partia musi mieć zdanie na każdy temat. Dlatego dopiero teraz jest czas na określenie pełnej tożsamości politycznej – słyszymy.

Wiele wskazuje na to, że na to ryzyko chce zwracać uwagę w swej walce o przywództwo w PO Grzegorz Schetyna. – Zajmowanie się związkami partnerskimi nie będzie odpowiedzią na rządy PiS, te wybory pokazały, że – przy całej powadze tego tematu – nie to interesuje wyborców najbardziej – mówi nam polityk z najbliższego otoczenia Schetyny. – Alternatywą dla PiS może być tylko centrowa partia – z liberalnym, ale też konserwatywnym skrzydłem – przekonuje nasz rozmówca z Platformy.

Wynik wyborów, w których znaczna większość głosów padła na partie prawicowe lub centrowe, a na zdeklarowaną lewicę jedynie ok. 12 proc., zdaje się potwierdzać tę intuicję.

Pytanie jednak, na ile wybory w PO mają być rozliczeniem wyborczej klęski i personalnym sporem namaszczonej przez Donalda Tuska Ewy Kopacz i marginalizowanego przez niego wiele lat Grzegorza Schetyny, a na ile starciem ideowym. W sytuacji, w której po przegranych wyborach rachunki krzywd są w Platformie naprawdę wysokie, bardziej prawdopodobny jest konflikt personalny, a nie konflikt wizji politycznych. Ale to też będzie dla PiS i dla Nowoczesnej bardzo dobra wiadomość.

Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czy dla europejskiej prawicy MEGA to dar niebios?
Publicystyka
Juliusz Braun: Media publiczne raczej po staremu
Publicystyka
Roman Kuźniar: Strategia predatora, czyli jak USA zmieniają swoje podejście do wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Nawrocki przegra z łańcuchem?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nieoczekiwany sojusz prezydenta Nawrockiego i Konferencji Ambasadorów RP
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama