Bruno Dey to były szeregowy SS, który stanął przed sądem w Hamburgu. W latach 1944-1945 był strażnikiem w obozie Stutthof. 93-latek jest oskarżony o współudział w morderstwie.
Agencja dpa podaje, że podczas wczorajszego przesłuchania Dey przyznał, że widział ludzi prowadzonych do komory gazowej. Dodał, że wkrótce potem słyszał krzyki i uderzenie. - Nie wiedziałem, ze są zagazowywani - zeznał.
Oskarżony powiedział, że wpuszczano po około 20-30 osób, które nie stawiały oporu. Nie potrafił wskazać, czy były to kobiety czy mężczyźni, ponieważ mieli ogolone głowy. Nie wiedział również, co się działo później. - Nie widziałem nikogo, kto by wyszedł - mówił.
Dey powiedział także, że wraz z około 400 innymi żołnierzami został przywieziony do obozu w czerwcu lub lipcu 1944 r. i nie wiedział wówczas, kto tam jest przetrzymywany. Słyszał tylko "pogłoski", że są wśród nich więźniowie polityczni i Żydzi.
Nie ma dowodów na to, że mężczyzna brał udział w zabójstwach w obozie pod Gdańskiem, jednak zdaniem prokuratorów strażnik pomagał w funkcjonowaniu obozu.