Mimo że od katastrofy upłynął już rok, ponad milion Haitańczyków nadal mieszka w prowizorycznych obozach, w których panują bardzo trudne warunki. Ich mieszkańcy borykają się jednak nie tylko z epidemią cholery, brakiem żywności i wody.

Obozy pozbawione są ochrony i po zmroku napadają na nie bandy uzbrojonych mężczyzn. Jak wynika z raportu Amnesty, tylko w ciągu pierwszych 150 dni po styczniowej katastrofie odnotowano ponad 250 przypadków gwałtów. Wiele z nich było niezwykle brutalnych. Bandyci nie oszczędzili nawet kobiety, która dopiero co urodziła córeczkę.

– Płakałam, krzyczałam. Nikt nie przyszedł z pomocą. Kiedy skończyli, pobili mnie tak, że do tej pory mam blizny – powiedziała kobieta BBC.

Gwałciciele czuli się na Haiti bezkarni nawet przed 2010 r. Po kataklizmie, gdy załamał się system sprawiedliwości tego kraju, sytuacja stała się jednak dramatyczna.