Uniewinniony mężczyzna, 37-letni polski obywatel, został w listopadzie zeszłego roku skazany na siedem lat więzienia przez sąd w Bergen za planowanie spalenia hotelu Lune Huler, który miał zostać wykorzystany jako miejsce tymczasowego pobytu dla azylantów.
Na 6,5 roku więzienia został wówczas skazany także młodszy brat Polaka. Gdy wybuchł pożar, w ośrodku, w którym docelowo miało zamieszkiwać 40 osób czekających na azyl, znajdowały się dwie osoby. Według prokuratury motywem podpalenia był rasizm.
Obaj bracia odwołali się od wyroku sądu miejskiego w Bergen, a sprawa przybrała nieoczekiwany obrót w sądzie apelacyjnym. Tam młodszy z braci przyznał się do winy i oświadczył, że jego starszy brat nie był w ogóle zamieszany w incydent.
W ubiegłym tygodniu sąd apelacyjny w Gulating uznał, że starszy z braci nie jest winny. - Jest oczywiście szczęśliwy i odczuwa ulgę, że to już się skończyło - powiedział gazecie "Bergensavisen" Fredrik Schone Brodwal, obrońca 37-latka.
Przyznanie się do winy może zmniejszyć karę także dla młodszego z braci. Zamiast wyroku za próbę zabójstwa i podpalenie, został uznany winnym poważnego wandalizmu. Może to oznaczać wyrok trzech i pół roku pozbawienia wolności - trzy lata krótszy, niż orzekł sąd pierwszej instancji.