850 funkcjonariuszy lokalnych, stanowych i federalnych służb bezpieczeństwa przygotowywało się do przeprowadzenia nalotu na więzienie stanowe Juárez w pobliżu granicy ze Stanami Zjednoczonymi, gdy w Ciudad Juárez doszło do serii ataków.
Według władz, przeprowadzone we wtorek i w środę ataki były zorganizowanymi przez kryminalistów aktami dywersji, mającymi odciągnąć siły policyjne od więzienia. W serii incydentów w mieście zamordowano dziesięć osób.
- Co najmniej osiem zabójstw było powiązanych z dywersją - powiedział prokurator stanu Chihuahua Jorge Nava, cytowany przez agencję AP.
Nava oświadczył, iż czterej mężczyźni aresztowani w związku ze sprawą zeznali, że zapłacono im narkotykami, by siali chaos w mieście. Sprawcy spalili dziesięć autobusów i pięć samochodów. W jednym z autobusów podróżowali pracownicy fabryki, część z nich odniosła obrażenia, gdy uciekała z płonącego pojazdu.
Zdaniem prokuratora, przestępcy stworzyli "makiaweliczny plan, by powstrzymać władze przez przeprowadzeniem operacji" w więzieniu.