Coraz zamożniejsi Polacy zakochali się w whisky. W ciągu zaledwie ośmiu lat wartość importu wzrosła trzykrotnie, z 49 mln euro w 2010 r. do 147 mln w 2017 r. Z danych Eurostatu wynika, że jeszcze w 2010 r. Polacy pili głównie Szkocką, bo aż 39 mln euro, czyli 80 proc. wartości importu przypadało właśnie na ten alkohol. Ale z biegiem lat wybór alkoholi na półkach mocno wzrósł i dziś polscy dystrybutorzy ściągają whisky z całego świata, od Stanów Zjednoczonych po Japonię. A jednak szkocka whisky z importem o wartości dziś 95 mln euro nadal zajmuje pierwsze miejsce, to wciąż dwie trzecie sprzedaży.
Czytaj także: Niezwykła whisky na sprzedaż. To może być rekord za milion euro
Nad świetlanie rozwijającym się rynkiem zbierają się jednak ciemne chmury. Nie wiadomo, jaką decyzją zakończy się głosowanie w brytyjskim parlamencie we wtorek 15 stycznia. Jeśli dojdzie do tzw. twardego Brexitu, relacje handlowe Wielkiej Brytanii z Unią Europejską mogą kształtować się według zasad wyznaczonych przez WTO, światową organizację handlu. Mogą więc pojawić się wysokie cła, które w znaczący sposób podwyższą cenę i tak nietaniego już alkoholu.
Eksperci obawiają się powtórki z 2018 roku, gdy Unia Europejska nałożyła 25-procentowe cło na whisky amerykańską. Sięgające 25 proc. cła na amerykańskie wyroby były odwetem Unii za obłożenie przez USA cłem importu stali i aluminium z Europy.
- Nałożenie 25-procentowego cła przez Unię Europejską na whisky amerykańską mocno odbiło się na tamtejszym rynku – mówi Jarosław Buss, właściciel firmy Tudor House, importer i dystrybutor alkoholi. Przyznaje, że wprawdzie część dużych producentów postanowiła wziąć na siebie podwyżki, przez co ceny hurtowe i detaliczne trunków niewiele się zmieniły. - Niestety wielu mniejszych graczy podniosło ceny, co przełożyło się na spadek wolumenów sprzedaży ich marek, przyczyniając się do zahamowania rozwoju amerykańskiej whiskey w naszym kraju. Twardy Brexit, który będzie skutkować nałożeniem cła na whisky pochodzącą ze Szkocji, Anglii czy Irlandii Północnej, odbije się na wszystkich - producentach, dystrybutorach, importerach, detalistach i konsumentach – mówi Buss.