W czasach realnego socjalizmu sklepy mięsne świeciły pustkami. Za to zasady handlu mięsem były w detalach ustalone przez prawo. Określono je w „ogólnych warunkach sprzedaży" dotyczących branży mięsnej, wydanych w 1968 r. z upoważnienia Rady Ministrów. Ta działała z kolei na podstawie art. 384 kodeksu cywilnego, który przewidywał dla niej możliwość ustalania ogólnych warunków lub wzorów umów między jednostkami gospodarki uspołecznionej albo między tymi jednostkami a innymi osobami.
W ciągu zaledwie pięciu lat od wejścia w życie nowego kodeksu cywilnego, co nastąpiło w 1965 r., wykorzystano ten przepis do uregulowania zasad sprzedaży i świadczenia usług przez jednostki gospodarki uspołecznionej aż w 16 różnych dziedzinach – m.in. w handlu pieczywem i ciastkami, drewnem, zbożem, grochem i fasolą, węglem, jajami i rybami.
Swoboda zawierania umów była w PRL burżuazyjnym przesądem
Jak wiadomo z historii PRL, nie przybyło od tego towarów, nie zmniejszyły się też kolejki w sklepach. Wzbogacił się natomiast – jako że regulacje dotyczące sprzedaży i dostaw stały się przedmiotem komentarzy i dyskusji – dorobek nauki prawa obrotu uspołecznionego, stanowiącej „odgałęzienie socjalistycznej nauki prawa cywilnego".
Normy ustanawiające zasady obrotu uspołecznionego były fundamentem, a zarazem odzwierciedleniem gospodarki planowej czy raczej nakazowo-rozdzielczej. To one nadawały prawne ramy jej mechanizmom – i jej absurdom. Dziś wydają się godnym pożałowania epizodem w dziejach polskiej legislacji i nauk prawnych. W rzeczywistości wciąż są obecne w praktyce gospodarczej.