Chodzi o częste sytuacje, kiedy dłużnik nie miał praktycznej możliwości skorzystania z zarzutu przedawnienia w trakcie egzekucji. Gdyby SN otworzył tę drogę, zapewne wielu skorzystałoby z nowej ścieżki.
Czytaj także: Termin przedawnienia roszczeń skrócony z dziesięciu do sześciu lat
Sąd w Szczecinie zapytał Sąd Najwyższy, czy dłużnik ma prawo żądać zwrotu ściągniętej z niego przez komornika przedawnionej już należności, w szczególności alimentów.
Dalekosiężne skutki zaskoczenia
Kwestia ta wynikła w sprawie o alimenty (ale dotyczy też innych długów) zasądzonych przy wyroku rozwodowym (w 2009 r.). W 2014 r. były już od dwóch lat przedawnione. Upomniała się o nie była żona, korzystając z komornika, który wyegzekwował je od byłego męża. Mąż nie zdążył zablokować egzekucji, nie mógł skorzystać z tzw. powództwa przeciwegzekucyjnego (opozycyjnego), gdyż można zablokować egzekucję jeszcze niezakończoną, a tu pieniądze już trafiły do kobiety. W tej sytuacji pozwał byłą żonę o zwrot nienależnego świadczenia. Sąd Rejonowy Szczecin-Prawobrzeże żądanie uwzględnił, uznając, że alimenty ściągnięto bez podstawy prawnej.
Rozpatrując apelację kobiety, Sąd Okręgowy powziął wątpliwość, czy egzekucja przedawnionego roszczenia nie powoduje, że staje się ono nienależne i dłużnik może domagać się jego zwrotu na podstawie przepisów o nienależnym świadczeniu. Sędziowie SO (Tomasz Sobieraj, Karina Marczak, Zbigniew Ciechanowicz) wskazują w uzasadnieniu pytania, że powództwo opozycyjne można skutecznie uruchomić tylko przed ściągnięciem długu. Dłużnikowi zaś nie można zarzucić, że spłacił dług dobrowolnie (wtedy nienależnego świadczenia się nie zwraca, art. 411 pkt 3 kodeksu cywilnego), gdyż mówimy o przymusowej egzekucji, na dodatek zarówno wierzycielka, jak i komornik byli świadomi przedawnienia.