Brak prawa jazdy może wpłynąć na możliwości zarobkowania osoby zobowiązanej do alimentacji.
– Zatrzymanie tego dokumentu nie zawsze oznacza pozbawienie dłużnika alimentacyjnego udogodnienia czy przyjemności – argumentowała w Trybunale prokurator Barbara Długołęcka.
Trybunał badał, czy gminy, działając w celu wyegzekwowania należności od osób uchylających się od płacenia alimentów na dzieci, mogą kierować wnioski o zatrzymanie im praw jazdy. Przepis przyznający takie uprawnienie (art. 5 ust. 3b ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów) może być niezgodny z konstytucyjną zasadą proporcjonalności.
– Oznacza ona, że należy zachować adekwatność środka do celu, który chce się osiągnąć – tłumaczyła prokurator Długołęcka. Dodała, że zatrzymanie prawa jazdy nie jest niezbędne dla zapewnienia świadczenia uprawnionym do alimentów. Nie znajduje zastosowania do wszystkich dłużników, bo nie każdy legitymuje się takim dokumentem. Ponadto jest to środek nieskuteczny, skoro dłużników wciąż przybywa.
– Groźba zatrzymania prawa jazdy ma przymusić do współpracy z gminą. Dłużnik nie straci go, jeśli np. złoży oświadczenie majątkowe – tłumaczył poseł Stanisław Piotrowicz.