Mężczyzna przyszedł do lekarza bez maseczki. Do przychodni wszedł z włączoną kamerą w telefonie. Kiedy pielęgniarka zwróciła mu uwagę, że powinien mieć zakryty nos i usta, od razu zaczął ją filmować. Nie wyraziła na to zgody. Pomimo tłumaczeń, że prośba o założenie maseczki wynika z obostrzeń związanych z pandemią oraz regulaminu przychodni, podniesionym głosem wciąż pytał o podstawy prawne żądań pielęgniarki. W tym czasie w przychodni przebywali inni pacjenci, także z chorobami przewlekłymi, dla których kontakt z osobą, która nie miała założonej maseczki, mógł się skończyć zakażeniem koronawirusem. Trwały również szczepienia przeciwko Covid-19.
Inna pielęgniarka przyniosła nawet pacjentowi maseczkę, ale odmówił jej przyjęcia i założenia.
W końcu wezwano policję. Na mężczyznę nałożono dwa mandaty karne po 50 zł – jeden za zakłócanie porządku publicznego, a drugi za nieprzestrzeganie pandemicznych ograniczeń. Mężczyzna nie przyjął jednak mandatów. Twierdził, że czuje się prześladowany ze względu na ubiór. Tłumaczył, że rozporządzenie dotyczące obostrzeń powinno mieć oparcie w ustawie. Prewencyjne zakrywanie nosa i ust godzi w wolność człowieka oraz podstawowe prawa obywatelskie.
Czytaj więcej:
Sąd Rejonowy w Nowym Sączu nie przyznał mu jednak racji. Podkreślił, że wejście do przychodni od razu z uruchomionym telefonem komórkowym bez założonej maseczki ochronnej było prowokacją. Mężczyzna przyznał nawet na sali rozpraw, że nagrywane filmiki publikował na YouTubie. W ten sposób zakłócił porządek publiczny.