W styczniu 2015 r. Maciej Kwiatkowski (imię i nazwisko zmienione) odebrał decyzję starosty o cofnięciu mu prawa jazdy na dwa lata. Decyzja zapadła w konsekwencji wyroku sądu rejonowego, w którym stwierdzono, że mężczyzna prowadził samochód, gdy był nietrzeźwy. Pan Maciej nie wiedział o fakcie skazania. Nie miał też wątpliwości, że doszło do pomyłki: w dniu, gdy rzekomo wsiadł pijany za kierownicę, nawet nie było go w kraju.
Po zapoznaniu się z aktami pan Maciej odkrył, że nietrzeźwy kierowca zatrzymany przez policję nie posiadał przy sobie dokumentu tożsamości. Żeby wprowadzić organy ścigania w błąd, przedstawił się jako pan Maciej. Policja nie próbowała zweryfikować tych informacji, choć dane zawarte w bazie Krajowego Systemu Informacji Policji (w tym fotografia) wskazywały na ewidentne różnice między mężczyznami. Pan Maciej złożył apelację od wyroku skazującego, która została uwzględniona: orzeczenie zostało uchylone, a mężczyzna uniewinniony.
W lutym 2016 r. (blisko cztery miesiące od uprawomocnienia się orzeczenia) po zatrzymaniu pana Macieja przez policję w celu dokonania kontroli drogowej, jego samochód został odholowany, a przeciwko niemu samemu wszczęto dochodzenie w sprawie kierowania pojazdem bez odpowiednich uprawnień.
Pan Maciej w swoim pozwie wskazał, że działania organów państwa naruszyły jego godność i dobre imię. Sąd Okręgowy potwierdził, że doszło do pomyłki, dlatego zasądzono 20 tys. zł zadośćuczynienia od komendanta policji oraz prokuratury rejonowej.
Wyrok jest nieprawomocny.