Ustawa nie zmniejszyła nepotyzmu na uczelniach wyższych

Na Uniwersytecie Rzeszowskim 24 z 90 pracowników Wydziału Prawa i Administracji ma tutaj krewnych.

Aktualizacja: 11.01.2014 14:21 Publikacja: 11.01.2014 08:23

Przepisy, mające przeciwdziałać nepotyzmowi na uczelniach wyższych, nie zadziałały

Przepisy, mające przeciwdziałać nepotyzmowi na uczelniach wyższych, nie zadziałały

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Nowelizacja prawa o szkolnictwie wyższym miała ukrócić nepotyzm na uczelniach. Za ?jej sprawą od 1 października ?2011 r. pomiędzy nauczycielem akademickim albo pracownikiem uczelni a zatrudnionym w tej samej uczelni jego małżonkiem czy krewnym nie może zaistnieć bezpośrednia podległość służbowa. Zakaz taki wynika z art. 118 ust. 7 ustawy.

Obowiązujące od dwóch lat prawo nie zadziałało. Uczelnie mają kłopot z jego interpretacją i egzekwowaniem. Przede wszystkim jednak łatwo je obejść.

Pokolenia prawników

Mimo zmian w prawie na Uniwersytecie Rzeszowskim 24 z 90 pracowników Wydziału Prawa i Administracji to rodzina.

Grzegorz Kolasiński, rzecznik prasowy UR, zaznacza, że na uczelni nie doszło do naruszenia ustawy.

– Po wejściu w życie nowych przepisów poprzedni rektor Stanisław Uliasz wydał zalecenie, aby sprawdzić, czy tak się nie dzieje na naszej uczelni, i tylko w kilku przypadkach było konieczne przesunięcie pracowników do innych jednostek – tłumaczy Kolasiński.

Po anonimowych doniesieniach, jakoby na Wydziale Prawa wciąż panował nepotyzm, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zażądało wyjaśnień.

Aleksander Bobko, rektor UR, stwierdził, że litera prawa jest przestrzegana. Uważa jednak, że przepis antynepotyczny jest nieskuteczny.

– Na Wydziale Prawa i Administracji istotnie pracują 24 spokrewnione osoby – przyznaje Aleksander Bobko. – Było ich 25, ale prof. Mariusz Załucki przeniósł się do Krakowa, nad czym bolejemy, bo był potrzebny uniwersytetowi. Ten przykład pokazuje , że jeśli na wydziale pracuje kilka osób z tej samej rodziny, nie musi to oznaczać szkód dla nauczania. Najlepszy przykład to rodzina Ożogów, wybitnych profesorów, a prywatnie braci. Wszyscy pracują na naszym uniwersytecie – dodaje rektor. Jego zdaniem problemem jest głównie środowisko prawników, w którym bardzo często dzieci wybierają tę samą ścieżkę zawodową co ich rodzice.

Ponadto rektor UR zapewnia, że osoby są zatrudniane na wydziale w wyniku przeprowadzenia otwartego konkursu. Jest on ogłaszany na stronach ministerstwa i może się do niego zgłosić każdy.

– I nie ma lepszego mechanizmu na powoływanie nowych pracowników. Niektórzy z kandydatów mają potem zastrzeżenia co do wyników konkursu, ale to nie nepotyzm jest przyczyną ich zaniepokojenia – mówi Bobko.

Doktorat krwi

Układy rodzinne widać także w relacjach pomiędzy promotorami i ich doktoryzującymi się dziećmi.

Rada Młodych Naukowców, organ doradczy ministra nauki, poinformowała, że rośnie liczba zgłaszanych przypadków, gdy syn albo córka promotora, którzy nie brali udziału w pracach badawczych, są dopisywani do publikacji autorstwa innego pracownika. Niespokrewnionego z profesorem i pozbawionego protekcji.

Młodzi naukowcy już się nie boją  informować o tym.

– Jedna z doktorantek z Łodzi postanowiła nagłośnić swoją sytuację, a uczelnia przekazała sprawę prokuraturze – mówi Kinga Kurowska z Rady Młodych Naukowców.

Niewiele osób na uczelniach odczuło skutki ustawy antynepotycznej

Wszystkie badania, które przeprowadziła na rzecz własnego doktoratu, niemal w całości jej promotor przypisała swojej córce .

Jak dodaje Kurowska, najwięcej tego rodzaju patologii jest w wyższych szkołach medycznych, gdzie działają całe klany rodzinne. A osoby, które nie mają rodziny na swoim wydziale, są na przegranej pozycji.

Winne są przepisy

Pracownicy uczelni nie mają wątpliwości, że znowelizowane przepisy nie zadziałały i nie zadziałają.

– Ustawodawca w przepisach przejściowych nakazał dostosować zatrudnienie do ?1 października 2012 r., tak aby stosunek bezpośredniej podległości nie zachodził, ale w żadnym miejscu nie wskazał, jak to zrobić – mówi Aleksandra Bocheńska, zastępca kierownika działu kadr i organizacji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. ?– Brakuje także regulacji pozwalających zapobiegać niedozwolonym relacjom w przyszłości. Nie ma też podstaw do uzyskania informacji od pracownika o jego ewentualnym pokrewieństwie lub powinowactwie z przełożonym. Żaden przepis nie upoważnia rektora do jednostronnego rozwiązania stosunku pracy z powodu bezpośredniej podległości służbowej pomiędzy członkami rodziny. Przepisy nie przewidują również w takich sytuacjach możliwości przeniesienia, bez zgody pracownika, do innej jednostki organizacyjnej na uczelni – dodaje.

Wobec wielu wątpliwości, jak należy interpretować przepisy, UAM samodzielnie przystosował je do swoich potrzeb. Za stosunek bezpośredniej podległości służbowej UAM uznaje głównie relacje pomiędzy dyrektorem instytutu i jego zastępcą, dyrektorem instytutu lub jego zastępcą i kierownikiem każdej z jednostek instytutu, kierownikiem katedry i kierownikiem każdej jednostki katedry, a także kierownikiem zakładu lub pracowni i pracownikiem w niej zatrudnionym. Zakaz jednak nie dotyczy dziekanów i rektora.

Profesor Leszek Pacholski, były rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, uważa, że przepis nie stanie się skuteczny, jeśli uczelnie nie będą zainteresowane jego wdrożeniem.

– Zawsze znajdą sposób, by obejść prawo, jeśli chcą zatrudniać swoje dzieci – mówi. – Dobry pracodawca w każdej poważnej firmie powinien dbać o jej interesy i zatrudniać jak najbardziej kompetentnych pracowników, niezależnie od tego, czy mają jakieś związki rodzinne z już zatrudnionymi. Przepis pomaga, ale ma charakter jedynie administracyjny. Ciągle brak motywacji do działania przeciw nepotyzmowi i dobrych praktyk w tym zakresie. Znam bardzo wiele miejsc, w których nadal dzieci pracują tam gdzie ich rodzice. Tylko formalnie są przesuwani do innej katedry wydziału – mówi profesor.

Doskonałą receptą na problem nepotyzmu w Polsce byłoby zerwanie pępowiny z rodzimą uczelnią po uzyskaniu stopnia magistra. Takie rozwiązanie już stosują Amerykanie. W Stanach Zjednoczonych doktoratu nie można robić na tej samej uczelni, na której obroniło się pracę magisterską.

– I to poprawia jakość kształcenia, bo im więcej ma się nauczycieli, tym więcej można się od nich nauczyć – dodaje prof. Pacholski. – Bardziej obiektywna jest wtedy także ocena pracy doktorantów.

Rewolucji nie było

Z sondy przeprowadzonej na uczelniach wynika, że skutki antynepotycznej ustawy odczuło w Polsce niewiele osób. Po 1 października 2011 r. uczelnie nie zwalniały pracowników z powodu wspomnianego art. 118 prawa o szkolnictwie wyższym. Zdarzyły się tylko przenosiny do innych jednostek organizacyjnych. Anna Korzekwa, rzecznik Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla, że na UW problem bezpośredniej podległości służbowej osób spokrewnionych właściwie nie istniał.

– W skali całej uczelni dotyczył najwyżej kilku osób. I te sprawy zostały rozwiązane za porozumieniem stron. Niepotrzebne były żadne administracyjne nakazy i zakazy ze strony uczelni – mówi Korzekwa.

Na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu stanowisko zmieniło kilkanaście osób. W porozumieniu z kierownikiem jednostki przeniesiono je do pracy w innych jednostkach albo odwołano z funkcji.

Nikt nie został zwolniony, ponieważ wszystkie znane przypadki pozostawania w relacjach rodzinnych z bezpośrednim przełożonym zostały wyjaśnione i dostosowane do obowiązujących regulacji.

Na Uniwersytecie Wrocławskim zmienić stanowisko na skutek nowych przepisów musiało czterech nauczycieli.

Zwolnień nie było też na Uniwersytecie w Białymstoku, mieście o porównywalnej z Rzeszowem wielkości i liczbie mieszkańców.

– Po wprowadzeniu nowelizacji analizowaliśmy zatrudnienie pod kątem nowych przepisów. Nasi pracownicy składali stosowne oświadczenia. Nie mieliśmy jednak przypadków zwolnień podyktowanych nowymi regulacjami – mówi Katarzyna Dziedzik, rzecznik Uniwersytetu w Białymstoku.

 

Na uczelniach króluje nepotyzm

Komentuje Jolanta Ojczyk z działu prawa „Rzeczpospolitej"

Nowelizacja prawa o szkolnictwie wyższym miała ukrócić nepotyzm na uczelniach. Za ?jej sprawą od 1 października ?2011 r. pomiędzy nauczycielem akademickim albo pracownikiem uczelni a zatrudnionym w tej samej uczelni jego małżonkiem czy krewnym nie może zaistnieć bezpośrednia podległość służbowa. Zakaz taki wynika z art. 118 ust. 7 ustawy.

Obowiązujące od dwóch lat prawo nie zadziałało. Uczelnie mają kłopot z jego interpretacją i egzekwowaniem. Przede wszystkim jednak łatwo je obejść.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów