Rozporządzenie ministra rozwoju i technologii zabraniające przywozu na terytorium Rzeczypospolitej wielu wytworów rolnych od naszego wschodniego sąsiada budzi wątpliwości co do zgodności z prawem Unii Europejskiej.
– Polityka handlowa, w tym także ewentualne zakazy, jest wyłączną kompetencją Unii – mówi prof. Artur Nowak-Far, specjalista z zakresu prawa UE. – Unijne rozporządzenie dotyczące ułatwień w handlu z Ukrainą przewiduje możliwość zastosowania klauzul szczególnych, które mogłyby polegać na wprowadzeniu tego rodzaju zakazu. Ale on musi się opierać na prawie UE, i jest w dyspozycji organów unijnych, nie krajowych. Krótko mówiąc, zakaz wprowadzony rozporządzeniem ministra jest nielegalny – dodaje.
Skoro zakaz nie ma podstawy prawej, to jest bezskuteczny. I nawet jeśli służby graniczne będą go egzekwować, to Polsce grozi fala roszczeń o odszkodowania – ze strony zarówno przedsiębiorców polskich (importerów), jak i ukraińskich (eksporterów), którzy poniosą straty w związku z tym zakazem. Osobną kwestią są działania KE, które mogą się zakończyć wniesieniem sprawy do TSUE i kolejnymi karami dla naszego kraju.
– To nie Unia się sprzeciwia działaniom Polski, tylko Polska nie wystąpiła odpowiednio wcześnie o wprowadzenie takiego zakazu na poziomie unijnym – wyjaśnia prof. Nowak-Far. – Największy wwóz zboża do UE, w tym przede wszystkim Polski, miał miejsce w październiku, listopadzie grudniu zeszłego roku. Wtedy rząd powinien reagować na forum unijnym – dodaje.
Także prof. Tomasz Grzegorz Grosse z UW wskazuje na skalę zaniedbań, których dopuścił się rząd.