– Nawet jeśli jesteś firmową gwiazdą, to i tak nie masz 100 proc. ochrony przed utratą pracy. Każdy przed trzydziestką ma 90 proc. szansy, że w ciągu najbliższych 20 lat zostanie zwolniony – twierdzi Harvey Mackay, autor popularnego w USA poradnika „We're Fired... and It's the best thing that ever happened to us" (Zwolnili nas, i to najlepsza rzecz, jaka nam się przydarzyła).
Również wielu polskich ekspertów HR zwraca uwagę, że utrata pracy może być okazją do zmiany na lepsze.
Terapia w działaniu
Katarzyna Pieciul, dyrektor w firmie doradczej Lee Hecht Harrison DBM, która specjalizuje się w outplacemencie, ocenia, że wiele zależy od tego, na jakim etapie życia zawodowego jesteśmy w chwili zwolnienia – niekiedy zbiega się ono z okresem wypalenia lub zmęczenia charakterem pracy, jej tempem albo relacjami w firmie. Wtedy ludzie mają czasem chęć zupełnie oderwać się do dotychczasowego środowiska i „zacząć wszystko na nowo".
– Warto wówczas zastanowić się, na ile jesteśmy zmęczeni treścią pracy, a na ile okolicznościami jej wykonywania, kulturą organizacyjną; przemyśleć, co jest dla nas ważne, zastanowić się, co chcemy dalej robić – podkreśla Katarzyna Pieciul. Jak jednak zaznacza, ten okres na przemyślenia nie powinien być zbyt długi; lepiej skupić się na działaniu, co jest najlepszą terapią na czas zmiany.
Wpisane w karierę
Sylwia Kościuszko, konsultantka w firmie rekrutacyjnej HRK, ocenia, że spora część uczestników programów outplacementu dochodzi do wniosku, że to dobry moment do zmiany specjalności albo do realizacji marzeń o własnej firmie. Wiele jednak zależy od naszej „poduszki finansowej" – tego, ile czasu możemy żyć z oszczędności i jakie wydatki jesteśmy w stanie ponieść np. na szkolenia.