Każdy zna przynajmniej kilka przypadków, kiedy to firmy zarówno wielkie, międzynarodowe korporacje, jak i lokalne przedsiębiorstwa zwalniają pracowników, ale nie w ramach zwolnień grupowych. Wystarczy rozłożyć je po prostu na dłuższy okres, aby nie przekroczyć liczby wypowiedzeń wręczanych w jednym miesiącu. Chodzi o obniżanie kosztów w ramach zwolnień grupowych pracownikowi odchodzącemu z firmy przysługuje bowiem dodatkowa odprawa.
Kadrę można też przecież zmniejszyć, nie przedłużając wygasających umów okresowych, nie mówiąc już o rzeszy ludzi pracujących na tzw. śmieciówkach. Ich nie chroni absolutnie nic i firma może w każdej chwili powiedzieć im: do widzenia.
Jak kraj długi i szeroki, coraz więcej osób dostaje też propozycje tzw. samozatrudnienia. Czy zawsze dobrowolnie zgadzają się na takie warunki, a może jest to raczej propozycja nie do odrzucenia. Inaczej nie mogą liczyć nawet na to.
Jednocześnie trudno się też spodziewać, żeby zwolnienia grupowe przeprowadzane były w firmach zatrudniających choćby kilkudziesięciu pracowników. To wciąż sposób wykorzystywany przez firmy największe, gdzie działają także związki zawodowe, które mogą przynajmniej starać się wynegocjować dla odchodzących pracowników lepsze warunki finansowe. Często o tym, że w firmie przeprowadzono duże zwolnienia, można się dowiedzieć dopiero po ogłoszeniu raportu rocznego. O ile takowy dokument kiedykolwiek publikuje.