Minister zwrócił uwagę, że ten wzrost był dwukrotnie niższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
- Doszliśmy po ośmiu miesiącach spadku bezrobocia do tego czasu, kiedy zaczyna wzrastać. Pewnie było to dla wielu analityków i tych, którzy się zajmują rynkiem pracy, do przewidzenia. Dobrze stało się, że ten wzrost jest znacząco mniejszy niż rok temu. Przybywa również ofert pracy i to jest rzecz najbardziej optymistyczna (...). Jest coraz więcej firm, które chcą zatrudniać - powiedział.
Kosiniak-Kamysz wyjaśnił, że weszliśmy w okres naturalnego osłabienia rynku pracy. - Kończą się prace sezonowe w budownictwie, leśnictwie, rolnictwie, ogrodnictwie. Ten sezon i tak był wyjątkowo długi. Dobra pogoda nam sprzyjała. Jeszcze październik był miesiącem spadku bezrobocia, co się nie powtórzyło od wielu lat - powiedział minister.
- Mam nadzieję, że (...) ściąganie nowych inwestorów do Polski, tworzenie nowych miejsc pracy, wydłużenie działalności specjalnych stref ekonomicznych (...), wprowadzenie nowych rozwiązań - takich jak elastycznych czas pracy (...) - powinno dobrze wróżyć na najbliższe miesiące - ocenił Kosiniak-Kamysz.
Wyraził nadzieję, że grudzień, który pewnie będzie trudny na rynku pracy, zaabsorbuje część osób do prac sezonowych związanych ze świętami Bożego Narodzenia i zatrudnienie będzie wzrastać. Jego zdaniem bezrobocie na koniec roku nie powinno przekroczyć 13,7-13,8 proc., co oznacza, że zmieści się w wartości przewidzianej w tegorocznym budżecie.