Przez nieprecyzyjne przepisy tracą najuboższe rodziny. Odmawia się im 500+ na pierwsze dziecko, mimo że ich realny dochód jest niższy od kryterium (800 zł na osobę w rodzinie). Winny jest zamknięty katalog dochodów, które można uznać za utracone.
Przykładem jest sprawa samotnej matki z dwójką dzieci. Odmówiono jej prawa do 500+ na pierwsze dziecko, bo jej dochód był nieco za wysoki. Jednak ani gmina, ani samorządowe kolegium odwoławcze nie wzięło pod uwagę, że kobieta utraciła prawo do świadczenia z funduszu alimentacyjnego, a jej dziecko prawo do stypendium socjalnego w szkole. Takie świadczenia nie zostały wymienione w ustawie jako dochód, który można utracić. Doliczono jej za to środki, które uzyskała dzięki podjęciu pracy, i uznano je za dochód uzyskany. Przez to nie zmieściła się w kryterium dochodowym uprawniającym do 500+ na pierwsze dziecko.
Te przepisy krzywdzą
Zgodnie z prawem do obliczania dochodu rodziny brany jest ten z poprzedniego roku. Jeśli jednak w dniu ustalania prawa do świadczenia wychowawczego jest on już nieaktualny, bo sytuacja rodziny się pogorszyła, to w przypadkach określonych w ustawie dochodu utraconego nie bierze się pod uwagę przy przyznawaniu 500+ na pierwsze dziecko. Jeśli zaś sytuacja materialna poprawiła się, dochód z 2016 r. powiększa się o uzyskany. Katalog okoliczności, których pojawienie powoduje uzyskanie lub utratę dochodu, określa ustawa. Tyle że katalog dochodów utraconych jest bardzo wąski. W rezultacie nieprecyzyjnej legislacji skarżąca, mając niższy dochód niż 800 zł na członka rodziny, nie uzyskała 500+.
Literalne odczytanie definicji legalnej pojęcia „utraty dochodu" nie uwzględnia celu wprowadzenia ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci. Jest nim „częściowe pokrycie wydatków związanych z wychowywaniem dziecka, w tym z opieką nad nim i zaspokojeniem jego potrzeb życiowych". To zaś oznacza, że obowiązkiem zarówno organów stosujących ustawę, jak i sądu kontrolującego ich działania jest poszukiwanie takiej wykładni przepisów, która jak najpełniej pozwoli cel ten osiągnąć. Dlatego WSA w Krakowie uznał stypendium socjalne dla dziecka za stypendium dla bezrobotnych, bo uczeń nie jest osobą pracującą.
Związane ręce
To, że przepisy mogą być krzywdzące dla najbiedniejszych, potwierdzają pracownicy przyznający świadczenia.