Kolanko: Długi marsz Schetyny

- Przed nami długi marsz. Ten marsz będzie trwał jeszcze dwa lata, ale ten marsz ma swój początek i swój koniec, w 2020 roku - mówił w trakcie sobotniego Marszu Wolności Grzegorz Schetyna, lider PO.

Aktualizacja: 13.05.2018 05:22 Publikacja: 12.05.2018 16:03

Kolanko: Długi marsz Schetyny

Foto: Twitter/Platforma Obywatelska

I chociaż frekwencja zapewne nie była tak spektakularna jak rok czy dwa lata temu, to wystarczająca, by opozycja mogła pokazać konsolidację i mobilizację przed kampanią samorządową. Pod tym względem to przedsięwzięcie można uznać za sukces. Platforma ma w swoim politycznym DNA organizacje marszy po “Błękitnym Marszu” z 2006 roku. Trudno się dziwić, że będąc w opozycji organizuje kolejne.

Marsz dobrze też ilustruje strategię Grzegorza Schetyny. Można ją krytykować lub się z nią zgadzać, ale nie można liderowi Platformy odmówić konsekwencji w trzymaniu się niej. Celem jest sukces w wyborach w 2019 roku, ale na warunkach Platformy. Grzegorz Schetyna w niedawnym wywiadzie dla “Rzeczpospolitej” mówił o tym, że polityka dzieli się na etapy. Jego strategia również. Co nie znaczy oczywiście, że osiągnie sukces. Jej założenia to nacisk na przesłanie i działania polityczne: konsolidacje opozycji, budowa koalicji, wspólni kandydaci i listy, organizacja przemarszów, spotkań w terenie i debat, klubów obywatelskich. Nie liczą się propozycje programowe a la 500 Plus. Schetyna w rozmowie z portalem Gazeta.pl stwierdził nawet, że mógł napisać pięć takich “5-tek Morawieckiego”, ale “wyborcy centrowi nie chcą spirali roszczeń”. Nie ma też wyraźnego stanowiska w żadnej ze spraw, takich jak związki partnerskie. Wszystko w imię zdobywania wyborców centrum.

Ten plan jest rozpisany na kilka etapów. Pierwszym było uporządkowanie sytuacji wewnętrznej w Platformie. Schetyna bardzo wcześnie po objęciu władzy w partii pozbył się stojących w kontrze do niego polityków, jak Jacek Protasiewicz. Ostatnie wybory w PO przebiegły spokojnie i bez niespodzianek. Schetyna potwierdził swoją całkowitą dominację w partii.

Drugim było doprowadzenie - poprzez m.in. działania w ramach hasła “totalnej opozycji” i wykorzystywania przewagi instytucjonalnej (większy klub, większe zasoby finansowe i terenowa, samorządowcy, większe polityczne doświadczenie) do konsolidacji opozycji wokół PO. Nie było to takie oczywiste, gdy Nowoczesna miała 20-procentowe sondaże, a Ryszard Petru - który w piątek odszedł z partii którą sam założył - obwołał się jej liderem. Celem strategicznym było doprowadzenie do zmiany Nowoczesnej z rywala w sojusznika na swoich warunkach. To się udało, czego najlepszym przykładem jest porozumienie przed wyborami samorządowymi. Widać to też było w sobotę. Nowoczesna była traktowana jako podmiot na równych prawach, ale nie było wątpliwości, kto rozdaje karty.

Kolejny etap planu to zwycięstwo w wyborach samorządowych. Schetyna liczy na duże miasta i na to, że w sejmikach uda się utrzymać władzę w ramach koalicji z innymi partiami. Sondaż IBRiS opublikowany niedawno przez Polskę The Times wskazywał, że taki scenariusz jest możliwy. Jeśli po wyborach PiS będzie rządzić tylko np. w Małopolsce i na Podkarpaciu, to opozycja odtrąbi swój sukces. Politycy PO i Nowoczesnej powtarzają jak mantrę, że “sukces rodzi rodzi sukces” i po zwycięstwie w wyborach samorządowych łatwiej będzie wygrać wybory europejskie, co dałoby impet opozycji na kilka miesięcy przed wyborami do Sejmu. Zgodnie z planem Schetyny Tusk wraca pod koniec 2019 i przystępuje do kampanii prezydenckiej jako kandydat opozycji. Tyle plan.

Ale oczywiście plan niesie za sobą ryzyko. Po pierwsze zakłada, że nie będzie alternatywy dla PO-N, a partie takie jak SLD czy PSL przyłączą się do koalicji na wybory parlamentarne. Jeśli jednak powstanie nowy projekt lewicowo-liberalny - na czele np. z Robertem Biedroniem - to ten warunek może się nie spełnić. Po drugie, SLD wzmacnia swoją pozycję, a Włodzimierz Czarzasty liczy na to, że uda mu się pokazać Sojusz jako alternatywę dla PiS (propozycje socjalne) i PO (wartości europejskie). Po trzecie, opozycja liczy na dalsze kłopoty PiS i utratę wiarygodności przez obóz rządzący, zgodnie z założeniem, że partie rządzące w Polsce zawsze przegrywają same ze sobą. Ale jak pokazała 5-tka Morawieckiego, PiS nadal ma zasoby by przedstawiać propozycje zmieniajaca życie ludzi. To może skompensować kłopoty wewnętrzne obozu i chaos komunikacyjny. Po czwarte, niespodziewana porażka np. w Warszawie zniszczy przesłanie dotyczące sukcesu opzycji, które ma wynikać z wyborów samorządowych. Po piąte, plan Schetyny zakłada mniejszy nacisk na kwestie programowe, a większy na polityczne. To może być problem, jeśli wyborcom nie wystarczy tylko przekonanie o zmęczeniu PiS. Zwłaszcza, że kampania PiS będzie niemal na pewno opierać się na podkreślaniu realizacji programów socjalnych i zmianach, które wprowadziły w życiu ludzi.

Jeśli chociaż jeden z elementów planu Schetyny się nie spełni, długi marsz opozycji potrwa znacznie dłużej niż do 2020 roku. Wątpliwe jednak, by wtedy liderem tego marszu był nadal obecny lider PO.

Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię