Mariusz Błaszczak, który zastąpił na stanowisku szefa MON Antoniego Macierewicza, miał uspokoić sytuację wokół Ministerstwa Obrony Narodowej - przede wszystkim załagodzić napięcia z Pałacem Prezydenckim i zapewnić NATO, że sytuacja w polskim wojsku jest pod kontrolą - pisze tygodnik.
Sam Mariusz Błaszczak stanowisko ministerstwa obrony narodowej miał obejmować niechętnie. Nie mógł jednak odmówić, bo "na obronę rzucił go sam prezes".
O ile Błaszczakowi udało się naprawić stosunki MON z Andrzejem Dudą, o tyle jego decyzje dotyczące wojska nie były zbyt szczęśliwe.
Minister Błaszczak, który wprost twierdził w chwili zmiany szefa Sztabu Generalnego, że "kandydat powinien mieć dwie cechy: oficerem został po 89 roku i nigdy nie powie ‘nie’ ministrowi", nie tylko obsadzał stanowiska w MON cywilnymi urzędnikami, ale chciał mieć również "swoich" dowódców.
Czytaj także: Gry wojenne - roszady generałów