W poniedziałek rano strona zbiórki wskazywała już 117 tys. euro, wpłaconych przez ponad 7 tys. osób. Pieniądze miały być przekazane dla 37-letniego Christophe'a Dettingera, który w poniedziałek oddał się w ręce policji, po tym, jak opublikowano filmy z jego udziałem, gdy w czasie protestu "żółtych kamizelek" w Paryżu rzucił się z pięciami na policjanta z tarczą i skutecznie unikając ciosów pałką zmusił cały oddział funkcjonariuszy do wycofania. Na innym filmie można było zobaczyć, jak kopie w głowę policjanta leżącego na ziemi.
Dowiedz się więcej: "Żółte kamizelki": Były zawodowy bokser pięściami powstrzymał policję. Jest dochodzenie ws. incydentu
W filmie, opublikowanym w niedzielę na YouTube, były zawodowy bokser określił się jako "zwykłego obywatela", działającego w gniewie w związku z tym, co nazwał "represyjną taktyką policji".
Ale przedstawiciele rządu ostro skrytykowali akcję zbierania funduszy na obronę Dettingera. Wiele osób domagało się jej zamknięcia i zwrócenia wpłaconych pieniędzy.
- Czy to normalne, że chce się wspierać tego człowieka, widząc, jak uderza on policjanta o ziemię i boksuje się z funkcjonariuszem? - pytała we wtorek minister transportu Elisabeth Roland w radiu Franceinfo.