Sędziowie zaangażowani w internetowy hejt umawiali się na przekazywanie pieniędzy Emilii, która organizowała akcję oczerniania osób krytykujących reformy Zbigniewa Ziobry - ujawniła dwa dni temu „GW”. Gazeta opisała czat Emilii z gliwickim sędzią Arkadiuszem Cichockim, który wtedy był prezesem Sądu Okręgowego w Gliwicach. ”Podajesz tylko kwotę. Polska jest tego warta" - miał napisać Cichocki do hejterki Emi.
Cichocki był prezesem do marca 2019 r. Podał się do dymisji po tym, jak Emilia w internecie opublikowała fotografię, na której widać było nagie, męskie ciało. Zdjęcie podpisała „Sędzia GLIWICE Arkadiusz Cichocki”. Choć po kilkudziesięciu minutach zostało ono skasowane, Cichocki złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie nękania go. Co ciekawe, choć sprawy o stalking są prowadzone przez prokuratury rejonowe, zawiadomienie Cichockiego trafiło do Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
Jak informuje dziś prokuratura (nie podaje informacji, że chodzi o sprawę sędziego i Emilii) „Ze złożonych przez niego zeznań wynikało, iż osoba będąca w posiadaniu jego intymnych zdjęć oraz zapisu prywatnej korespondencji i rozmów o podobnym charakterze, które odbywały się z wykorzystaniem określonych urządzeń i komunikatorów, groziła ich upublicznieniem, celem zdyskredytowania go w życiu zawodowym i prywatnym, jak również, dzięki możliwości dysponowania takimi zdjęciami i korespondencją, wymuszała na pokrzywdzonym utrzymywanie z nim dalszych kontaktów”. Cichocki podał, że uporczywe nękanie go miało trwać od czerwca 2018 r. do 11 marca 2019 r. Stalkerka miała grozić mu ujawnieniem „charakteru relacji” jakie ich wiązały.
Jak ustaliła „Rzeczpospolita” w błyskawicznym trybie do mieszkania Emilii weszła policja by zabrać wszelkie elektroniczne nośniki danych.
Biegłym do dziś nie udało się złamać zabezpieczeń i odczytać danych z telefonu komórkowego. Prokuratura Regionalna w Katowicach potwierdza, że „nie jest w posiadaniu kodów aktywujących, pozwalających na odczytanie zawartości tych nośników. Stąd nie było możliwe do chwili obecnej, dotarcie do danych zapisanych na wspomnianych nośnikach”. - Śledztwo jest prowadzone w sprawie a nie przeciwko mojej klientce - podkreśla mec. Konrad Pogoda, pełnomocnik Emilii S.