Bronisław Komorowski, Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa zwrócili się w liście otwartym z apelem do opozycyjnych kandydatów na senatorów, startujących spoza wspólnej listy trzech ugrupowań.
"Znamy i rozumiemy motywy, którymi się kierujecie. Szanujemy Wasze prawo do przedstawienia wyborcom Waszych poglądów, pomysłów i osobistej gotowości ich realizacji w organach przedstawicielskich. I jednocześnie bardzo Was prosimy, byście w tych wyborach z tego prawa nie skorzystali" - napisali autorzy listu.
Jak podkreślili, przeciwnikom obecnej władzy powinno zależeć na tym, aby Polska była państwem prawa, a o to może zawalczyć Senat,w którym opozycja miałaby większość.
- Trzynastego października nie czekają nas normalne wybory, lecz takie, które zadecydują, czy Polska będzie demokratycznym państwem prawa, czy też będzie nadal staczała się w kierunku autorytarnej dyktatury. Demokratyczna większość w Senacie może okazać się kluczowa - piszą.
Na list prezydentów zareagowała Monika Jaruzelska, dla której nie znalazło się miejsce na listach Sojuszu Lewicy Demokratycznej i ostatecznie startuje ona do Senatu z listy Polskiej Lewicy.